DROGI I MIEJSCA
Macie czasem jakieś swoje demony? Takie, które potrafią wyskoczyć z szuflady umysłu i podszeptywać zmartwienia. Zmuszać do przypominania sobie o czymś, wałkowania kolejny raz tematu, zastanawiania się bez sensu nad straconymi szansami, porównywania się z innymi... Moje demony uaktywniają się we wrześniu. Co prawda nauczyłam się je okiełznywać i żyć dobrze, bez strachu, ale są takie chwile, czy człowiek czuje się bardziej wystawiony na różne podmuchy wiatru. Dlatego trochę się bałam tego miesiąca. Przyniósł mi jednak kolejne refleksje i cenne, przyjemne poczucie zakotwiczenia w życiu. Takim życiu, jakie mam - nie takim jakie miałam czy jakie kiedyś chciałam mieć.
Kiedy nie kroczysz taką ścieżką, jak większość rówieśników w twoim otoczeniu, możesz czasem poczuć się dziwnie. Tak jakby odstając od grupy. I nie mam tu absolutnie na myśli, że któraś z tych ścieżek jest lepsza, bardziej właściwa. Po prostu ma się poczucie, że coś cię omija. Zwłaszcza, gdy widzisz, że ludzie dookoła żyją Twoimi niespełnionymi marzeniami. A gdy dotyczy to twoich przyjaciół, to już szczególnie czujesz się przedziwnie - bo z jednej strony szczera radość z ich szczęścia, a z drugiej strony: zagubienie i smutek, bo to były też twoje marzenia. I pretensje do siebie, że może jesteś niedobrym przyjacielem, skoro tak czujesz...
Nie, nie jesteś niedobrym przyjacielem. Jesteś człowiekiem czującym i przeżywającym i masz do tego prawo. I jeśli jest ci przykro, że urzeczywistnienie swoich marzeń widzisz u innych, a tobie się nie udaje, to nie ma w tym nic zdrożnego. Pytanie tylko, co z tym zrobisz dalej. Pozwolisz sobie na narastającą frustrację, smutek, zgorzknienie? Spróbujesz spełnić to swoje marzenie? Tylko to nie zawsze może być zależne od ciebie.
A może jeszcze inaczej - przedefiniujesz swoje pragnienia i znajdziesz inny pomysł na siebie?
Ja potrzebowałam trochę czasu, by zdać sobie sprawę, że nieplanowanie weszłam na inną drogę, niż zakładałam, ale rozgościłam się na niej z przyjemnością. I teraz już dużo rzadziej i z mniejszą nostalgią zerkam na inne ścieżki. Dlaczego to mi się udało?
Bo dałam sobie przestrzeń do czerpania radości z czegoś, co naprawdę lubię. Co mnie rozwija i sprawia przyjemność.
Tak, dobrze myślisz - mam na myśli blogowanie, działanie w sieci, tworzenie tekstów. Mogę z pełną świadomością powiedzieć, że gdyby moje życie potoczyło się tak, jak planowałam, to raczej na pewno nie byłoby Pisane z uśmiechem, a ja dalej czytałabym tylko innych, pozostawiając swoje teksty w głowie czy w szufladzie. Chciałam publikować, chciałam mieć bloga, ale to zawsze było takie trochę nierealne, gdzieś tam w sferze marzeń, ale raczej tych z gatunku "i tak się nie uda".
Tymczasem się udało. Choć oczywiście nic się samo nie zrobiło. To była moja decyzja, że OK, biorę sprawy w swoje ręce, stawiam na siebie i na to, co zawsze lubiłam - czyli na pisanie.
Niedawno na Instagramie dostałam w relacji pytanie o ulubiony przedmiot szkolny. Odpowiedziałam, że język polski - uwielbiałam pisać wypracowania. Wtedy odezwała się do mnie koleżanka z gimnazjalnej klasy, że pamięta, jak nasza polonista czytywała moje wypracowania jako wzór 🙈
Screen z mojego Instagrama @pisanezusmiechem; pozdrawiam Cię, Aniu! |
Miałam więc "od zawsze" przyjemność i swobodę z zabawy słowem, w tym się czułam i czuję najlepiej, a jednak w dorosłości nie dawałam sobie szansy na wyjście z moimi tekstami do ludzi. Gdy więc W KOŃCU podjęłam decyzję, że otwieram się na internetowy świat, poczułam nowy wiatr w żaglach. Pamiętam, z jaką ekscytacją wysłałam przyjaciółce link strony mojego bloga, gdy na Pisane z uśmiechem wrzuciłam pierwszy wpis. A potem poszło! Potoczyło się tak, jak nawet nie wyobrażałam sobie, że może się potoczyć.
Dzisiaj, mogąc już na to spojrzeć z perspektywy czasu, widzę wyraźnie, że weszłam na nową ścieżkę i jakkolwiek patetycznie to nie zabrzmi - odmieniłam swoje życie. Wiem, że prowadzenie bloga i tworzenie tekstów to coś, co mnie wzmocniło, pozwoliło nabrać większej pewności siebie i jeszcze bardziej polubić siebie. Jestem dumna z kobiety, którą się stałam. Robię coś kreatywnego, rozwijającego mnie, a przede wszystkim - prawdziwego. Coś, co zawsze lubiłam, co zawsze we mnie siedziało. Poszłam w kierunku pasji, wykorzystując swoje predyspozycje i potencjał. I wiecie co?
Czuję, że jestem na swoim miejscu.
Nie wiem, jak będzie moje życie wyglądać za 10 lat. Ba, nie wiem, jak będzie wyglądać za rok. Wiem tylko, że tu i teraz czerpię z niego i smakuję je jak najlepszą potrawę. I o to chyba w tym wszystkim chodzi. Jeśli kiedyś znowu zmienię ścieżkę - w porządku. Zbieram doświadczenie, uczę się i wszystkie przeżycia zabiorę ze sobą na nową drogę, jakakolwiek by ona nie była.
A demony słabną, bo już mniej je karmię. Zamiast dawać im pożywkę, daję tę pożywkę swoim dobrym emocjom i swojej radości. Przekonałam się na własnej skórze, że bycie zadowolonym zależy naprawdę od nas samych - od umiejętności dostrzegania możliwości zamiast braków i ograniczeń. Odkąd skupiam się bardziej na swoich możliwościach, zamiast porównaniach z innymi; na dostarczaniu sobie dobrego paliwa, zamiast negatywnej energii - czuję się spokojniejsza, bardziej usatysfakcjonowana, a to moje życie jest pełniejsze. Choć może dla kogoś kroczącego inną ścieżką będzie się wydawać puste? Szczerze - nie obchodzi mnie to. Bo opinia innych mnie nie definiuje. Nie jestem tu po to, by wpasowywać się w czyjeś standardy. Ja sama dbam o to, co ważne - dla mnie, nie dla innych.
Po przeczytaniu Twojego posta zrozumiałam, że jesteśmy bardzo podobne. Również kroczę własną drogą, co niekiedy przysparza mi krytyki od innych. Bo nie jestem jak reszta otoczenia. Mam wrażenie, że wielu ludzi naśladuje innych, bo nie mają pomysłu na siebie albo są przekonani, że nie ma innej możliwości a tylko ta jest właściwa.
OdpowiedzUsuńKiedyś wpasowywałam się w kanon dopasowywania się do reszty. Nic dobrego mi z tego nie przyszło, bo niby co? Sztuczne, wymuszone relacje miały mnie uszczęśliwić? Traktowanie mnie dobrze tylko dlatego, że naśladuję kogoś, miało dać mi szczęście? Nie. To nie dla mnie. Wspomniałaś o odstawaniu od reszty - też tak mam. Z prawie nikim w podobnym do siebie wieku nie nadaję na tych samych falach. Czasem bardziej się dogaduję ze starszymi od siebie i uważam, że to nie jest zbrodnia. Bo nie chodzi o to, by wiekowo do siebie pasować, ale emocjonalnie, intelektualnie.
Mieć podobne spostrzeżenia na temat świata. Wartości podobne. Dlatego moje życie to szereg zmian, turbulencji i zaskoczeń. Początkowo niekiedy bolesnych, ale prawdziwych.
Dlatego rób to, co naprawdę kochasz i czerp z tego radość a prawdziwi przyjaciele się zjawią, pokochają, zaakceptują i zostaną❤❤❤
Bardzo Ci dziękuję za obszerny komentarz i podzielenie się swoimi przemyśleniami. Trzymam kciuki za Ciebie i Twoją drogę! I cieszę się, że odnalazłaś w tym wpisie coś dla siebie
UsuńPiękny, szczery, wartościowy tekst, do którego z pewnością będę wracać. Zwłaszcza do tych wytłuszczonych fragmentów, które mogą posłużyć za mantrę szczęścia. Ci, którzy po latach poszukiwań odnaleźli wreszcie swoją ścieżkę, to Zwyciężcy. Ty zwyciężyłaś!
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję! Twój komentarz jest bardzo budujący! Tak jak Ty będziesz wracać do moich słów, tak ja będę do Twoich ❤️
UsuńKażda droga jest inna, więc warto jest zwrócić uwagę na to, którą samemu chce się podążać.
OdpowiedzUsuńTak, to taka podstawa do dobrego życia
UsuńChoć czasem będzie wyboiście warto jest podążać swoją ścieżką.
UsuńBardzo inspirujące przemyślenia. Ja swoje marzenia także poniekąd zaczęłam spełniać, zakładając blog. Życie nie zawsze jest łatwe i kolorowe, ale warto robić to, co się lubi.
OdpowiedzUsuńteż tak uważam! I super, że spełniłaś swoje marzenie o blogu :)
UsuńInspirujesz na każdym kroku ! Zawsze warto podążać za marzeniami, Twój przykład jest potwierdzeniem ! Bardzo przyjemnie czyta się Twoje przemyślenia, trzymam kciuki i życzę, żebyś spełniła dalej swoje marzenia ❤️
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję, bardzo mi miło, takie słowa dodają skrzydeł!
UsuńNiestety ale tych demonów mam sporo, wychodzą znienacka i czasem lubią utrudnić życie.
OdpowiedzUsuńPiękny wpis :)
Chyba każdy ma swoje demony - i moje też uaktywniają się przeważnie jesienią, kiedy pogoda staje się bardziej depresyjna. Staram się nie rozpamiętywać przeszłości, chociaż nie zawsze mi się udaje. Ale wychodzę z założenia, że wszystko jest PO COŚ - i że czasem w naszym życiu musi stać się coś złego, żeby potem mogło zadziać się coś o wiele lepszego.
OdpowiedzUsuńTeż wychodzę z takiego założenia. Z rozpamiętywaniem przeszłości nauczyłam się w miarę sobie radzić, kiedyś dręczyło mnie to dużo bardziej. Życzę Ci przyjemnej jesieni! Pozdrawiam serdecznie
UsuńPewnie, że zawsze trzeba postawić na siebie. Samo nic się nie zrobi.
OdpowiedzUsuńMój demon wyskoczył w sierpniu i aktualnie z nim walczę. Wierzę, że wygram i na wiosnę będę odmieniona. :) Pozdrawiam Asiu!
OdpowiedzUsuńTrzymam za Ciebie i Twoją walkę kciuki! Powodzenia 🌷
UsuńMój demon wyskoczył w sierpniu. Aktualnie z nim walczę i wierzę, że wygram. Pozdrawiam Asiu!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się odważyłaś i piszesz, publikujesz i masz z tego przyjemność :) To miły zakątek Internetu, do którego wiele osób lubi wracać. I to jest fajne :)
OdpowiedzUsuńMiło mi to czytać 😍 cieszę się, że mam tutaj ludzi, dla których to co robię, ma jakiś sens ❤️
UsuńMiło mi to czytać 😍 cieszę się, że mam tutaj ludzi, dla których to co robię, ma jakiś sens ❤️
UsuńKazdy chyba ma Takie swoje demony. Fajnie, ze o tym piszesz.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Myślę, że warto o tym pisać czy mówić
UsuńCóż każdy powinien znaleźć swoją drogę i po niej kroczyć odważnie, a najlepiej robić to co się lubi i wtedy życie jest zupełnie inne :-)
OdpowiedzUsuńŚwietny teks, trzeba odnaleźć siebie i swoją drogę, która różna bywa
OdpowiedzUsuńWspaniała historia. Tak sie zastanawiam czy udało ci sie dojść tak daleko w blogowaniu, że po prostu zaczęłaś z tego żyć ? W sensie finansowym pytam … 🫢
OdpowiedzUsuńCzasem trzeba wziąć sprawy w swoje ręce, by zawalczyć o siebie i swoje marzenia. Walkę z demonami prowadzi każdy z nas, grunt to tym demonom się nie poddać!
OdpowiedzUsuńdobrze że o tym piszesz.ja tak mam chyba w zimie, to przez pogodę niestety. duużo usmiechu :)
OdpowiedzUsuńdobrze że o tym piszesz. też tak mam ale głównie w zimie. duużo uśmiechu :)
OdpowiedzUsuńMasz talent do pisania.
OdpowiedzUsuńbardzo dziękuję!
Usuń