W MAKIJAŻU CZY BEZ - JESTEŚ PIĘKNA!
Mamy jesień! Wszystkie jesieniary - ręce na pokład! Zaczął się nasz czas, wypełniony hektolitrami ciepłej herbaty, widokiem kolorowych liści, szumem wiatru i deszczu, miękkim dotykiem swetrów i szalików, zapachem świeczek i szelestem książek czytanych pod kocykiem... Brzmi nieźle, co? ☺ Żeby nie było - wiem, że jesień to też sezon na przeziębienia, sama już go godnie rozpoczęłam ☺ Ale liczy się pozytywne nastawienie, a tego mi nie brakuje. Dlatego doceniam nową porę roku i zamierzam korzystać z jej możliwości. A kolejną taką możliwością, oprócz wyżej wymienionych, jest dla mnie makijaż. We wrześniu moje kosmetyki budzą się do życia po letnim śnie - w wakacje rzadko się maluję, głównie na jakieś większe wyjścia, a na co dzień poprzestaję na szmince czy błyszczyku. Dlatego gdy temperatura spada i na scenę wkracza jesień, we mnie odżywa chęć makijażu. I nie robię tego, by poczuć się piękniej. Chwytam za pędzle z czystej frajdy, bo dziś (a właściwie od jakiegoś czasu) mogę śmiało powiedzieć, że w makijażu czy bez: jestem piękna.
Niektórzy mówią, że makijaż dodaje pewności siebie czy poczucia atrakcyjności. Coś w tym na pewno jest - lubię siebie w takim pomalowanym wydaniu. Natomiast dużym krokiem do pogodniejszego życia było dla mnie polubienie siebie również w zupełnie nie-makijażowym wydaniu. To taki klucz do komfortu psychicznego. Dzisiaj potrafię bez problemu wyjść z domu bez grama makijażu na twarzy i nie czuję się wtedy niekompletna, szara, nijaka czy po prostu brzydka. Tak samo nie mam problemu z pokazywaniem się Wam tutaj czy na instastories w takim naturalnym wydaniu. Tak naprawdę nawet się nad tym nie zastanawiam i wiecie to? To jest właśnie duże poczucie swobody i braku ograniczeń. A nie byłoby możliwe bez samoakceptacji. Bez świadomości, że jestem wartościowa taka, jaka jestem.
Na głównym zdjęciu do tego wpisu zestawiłam dwa skrajnie różne oblicza mojego wyglądu - totalnie saute oraz w mocnym, wieczorowym wydaniu. Myślę, że dobrze widać tu kontrast w tym, jak makijaż potrafi wpłynąć na prezencję. I pewnie, że fajnie czasem odstawić się jak stróż w Boże Ciało tudzież jak gwiazda z czerwonego dywanu (ten makijaż po prawej powstał właśnie na czerwony dywan i galę Hasthtagi Roku w trakcie festiwalu See Bloggers). Wiecie, taka miła odmiana.
Jednak co dla mnie osobiście najważniejsze i co chciałabym w tym wpisie podkreślić, to to, że obie Asie z tego zdjęcia lubię tak samo. Choć właściwie raczej powinnam powiedzieć, że przecież nie ma tu dwóch Aś - to jedna i ta sama osoba i fakt zrobienia makijażu nie powoduje magicznie, że staję się kimś innym. To cały czas po prostu ja - bez względu na to, czy z cieniami na powiekach, czy bez. Bez względu na to, czy wyglądająca jak milion dolarów, czy jak przeciętna dziewczyna.
Makijaż nie jest maską, za którą się skrywam; nie jest obowiązkiem czy przykrą koniecznością. Jest dla mnie frajdą, przyjemnością, czymś, co lubię - ale co mnie nie definiuje i nie czyni ze mnie bardziej wartościowej kobiety. Piękno jest we mnie, niezależnie od kosmetyków na twarzy. One mogą co najwyżej podkreślić tę urodę.
A tutaj delikatny makijaż dzienny - też taki lubię 😊 |
Ja należę do tych osób, które w ogóle się nie malują!
OdpowiedzUsuńI jeśli tak czujesz się dobrze - to super!
UsuńJa przestałam się malować lata temu. Trzymanie na twarzy warstw podkładów, pudrów, czegokolwiek, jest nie do wytrzymania dla mnie. Lubię naturalność 🙂
OdpowiedzUsuńMi te warstwy przeszkadzają latem, wtedy czuję, że skóra chce oddychać :)
UsuńJa czasami się maluję, bo uważam, że makijaż nie jest obowiązkiem, a lubię być soba.
OdpowiedzUsuńDokładnie, to nie jest obowiązek; warto robić tak, by po prostu czuć się komfortowo
UsuńMakijaż może podkreślić urodę. Natura też jest ok. Dobrze we wszystkim zachować umiar i dostosować makijaż do okazji, pory dnia itp.
OdpowiedzUsuńTo prawda, umiar jest wskazany, tak samo, jak umiejętność dostosowania makijażu do okoliczności :)
UsuńJa akurat się nie maluję i nie mam z tym problemu.
OdpowiedzUsuńUwielbiam makijaż. Nawet idąc wyrzucić śmieci lubię nałożyć błyszczyk. A propos jesieni...uwielbiam ją
OdpowiedzUsuńOdpowiedni makijaż potrafi podkreślić urodę, ale te mocne przesadzone makijaże nie są w moim guście
OdpowiedzUsuńja maluję się codziennie, ale często bez podkładu i pudrów, tylko rzęsy i kreski no i usta jakimś błyszczykiem
OdpowiedzUsuńU mnie usta obowiązkowo jak wychodzę z domu, resztę często omijam:)
Usuńzgadzam sie że piękno jest neizależne od tego czy jest makijaż czy nie, pojecie piękna to szersza sprawa
OdpowiedzUsuńTo prawda :) No i jest wiele definicji piękna, to nie jest jakaś jedna objawiona prawda
UsuńOczywiście że mimo kanonów to każde oko i serce widzą inaczej a jest jeszcze umysł....
UsuńMakijaż niekoniecznie musi być synonimem piękna.
OdpowiedzUsuńTo prawda! Choć na co dzień wiele osób stosuje go w celu upiększenia
UsuńJa mam fioła na punkcie rzęs i uwielbiam je mieć pomalowane. Często jestem bez makijażu, maluję się kiedy mam na to ochotę.
OdpowiedzUsuńFajnie, że masz taki swój ulubiony element makijażu :)
UsuńŚlicznie Ci w tym makijażu i bez makijażu również. Mamy się czuć dobrze i to najważniejsze. :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, i zgadzam się z Tobą!
UsuńLubię czasem robić makijaż i nim sie bawić, ale zwykle jestem w tym temacie zbyt leniwa 😊
OdpowiedzUsuńPraktycznie się nie maluję, dlatego uwielbiam lato kiedy twarz wystawiona do słońca nabiera pięknego koloru.
OdpowiedzUsuńA wiesz, mi się kojarzysz właśnie z makijażem - takim kolorowym i energetycznym :) najważniejsze to być sobą i dobrze się ze sobą czuć: w dresie czy sukni do Diora, z pomalowanymi paznokciami czy też nie, że stanikiem albo bez. Po prostu żyć bez napinki i musztry wewnętrznego krytyka :)
OdpowiedzUsuńMiło mi :) I zgadzam się w zupełności, właśnie o takie życie chodzi <3
UsuńJa rzadko się maluję - tylko na jakieś większe wydarzenia. I dobrze się z tym czuję ;)
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądasz zarówno bez makijażu, jak i w nim. Po prostu - piękna kobieta z Ciebie! Ja nie lubię się malować, ale czasem używam pomadki do ust, czy tuszu do rzęs. Ale okazjonalnie :) Za to uwielbiam perfumy.
OdpowiedzUsuńDziękuję za dobre słowa! Ja na perfumach za bardzo się nie znam, mam kilka ulubionych i nie czuję potrzeby próbowania wielu nowych 🙂
UsuńPięknie wyglądasz i w makijażu i bez. :)
OdpowiedzUsuńMaluję się w zasadzie tylko do pracy. Poza tym szkoda mi czasu. Lubię siebie w wersji bez jak i w makijażu :)
OdpowiedzUsuńNo i super! 🙂
Usuń