BY LICZYŁ SIĘ KAŻDY DZIEŃ
Kiedy tylko dowiedziałam się, że w lutym w kinach będzie grany "Titanic", moje oczy aż się zaświeciły. To nic, że widziałam ten film wiele razy (w końcu miałam ku temu liczne okazje, bo od jego premiery minęło 25 lat!). Bardzo chciałam zobaczyć go na dużym ekranie, więc wykorzystałam okazję i wylądowałam w kinie. Czy było warto? Zapraszam do dalszej części wpisu.
KULTOWY, PONADCZASOWY, NIEZAPOMNIANY
"Titanic", na którego się wybrałam, to ten sam "Titanic", którego dobrze znamy z telewizji. Nie mamy tu żadnych nowych scen, a jedynie odświeżoną wersję, z efektami w 3D. Można by więc zadać sobie pytanie, czy warto wydać pieniądze na seans w kinie w przypadku czegoś, co już tak dobrze znamy? Moim zdaniem zdecydowanie TAK.
Oglądanie hitu Jamesa Camerona na dużym ekranie różni się bardzo, naprawdę bardzo, od oglądania go na Polsacie, z pasmem reklam w ramach irytującego przerywnika. W kinie widzimy wersję kompletną, od pierwszej do ostatniej minuty, bez odciągania naszej uwagi czymkolwiek innym. Z pełną mocą wsiąkamy w świat przedstawiony na ekranie. A rozmiar tego ekranu też ma tu znaczenie. Efekty wypadają rewelacyjnie, scenografia zachwyca jeszcze bardziej, a kultowa muzyka, na czele z przepiękną balladą śpiewaną przez Celine Dion, w takim natężeniu dźwięku powoduje jeszcze większe dreszcze.
Nie przesadzę, jeśli powiem, że ten seans był prawdziwą ucztą. I może właśnie dlatego, że wiedziałam dobrze, co się wydarzy, to mogłam nie skupiać się na rozgryzaniu znajomej fabuły, tylko rozsmakowywać się w tych wrażeniach o nowej jakości.
Można by też zapytać, czy nie było nudno? Zdecydowanie NIE. "Titanic" to dla mnie synonim filmu, który się nie nudzi. Choć na dobrą sprawę nawet przed pierwszym seansem człowiek wie z grubsza, jak to się skończy, to i tak ogląda z zainteresowaniem, i to zainteresowanie wcale nie mija wraz z liczbą odbytych sensów.
Na pewno jest w tym zasługa świetnego scenariusza, który idealnie łączy romantyczną opowieść o zakazanej miłości młodej arystokratki i ubogiego artysty-amatora z niezwykle spektakularną wizją feralnego rejsu Titanica. Choć wątek Jacka i Rose nie jest wolny od pewnych ogranych klisz, to zdecydowanie chwyta za serce, ujmuje scenami, które zapisały się w historii kina, i zachwyca przejmującymi, świetnie zagranymi rolami. Kate Winslet i Leonardo DiCaprio tworzą tu jedne z najlepszych ról w swoich karierach, dając kinowemu światu parę kochanków godną romansu wszech czasów. Romans ten nie zakorzeniłby się jednak tak mocno w zbiorowej świadomości bez nakręconej z ogromnym rozmachem sekwencji tonięcia statku. To uniwersalna opowieść o ludzkich tragediach, o błędach, walce o przetrwanie, o miłości i nadziei. Epicki wymiar scen katastroficznych na dużym ekranie wybrzmiewa jeszcze mocniej, a widz przeżywa od nowa dramat wszystkich pasażerów, nie tylko Jacka i Rose.
Niesamowite jest to, że po dwudziestu pięciu latach od premiery "Titanic" nadal wizualnie zachwyca, nadal ogląda się go z zapartym tchem i nadal wzbudza emocje. Ten film nic a nic się nie zestarzał i wciąż wzrusza.
To jest chyba właśnie ta magia kina i ponadczasowość filmowego dzieła, które stało się fenomenem kulturowym i żyje własnym życiem.
SPEŁNIONE MARZENIE
Jak już więc widzicie, zdecydowanie nie żałuję, że poszłam na "Titanica" do kina - to jeden z moich ulubionych filmów i zawsze chętnie do niego wracam, a na dużym ekranie oczarował mnie od nowa.
Nie żałuję jednak nie tylko ze względu na walory tego filmu, które w kinie są jeszcze bardziej widoczne, ale też dlatego, że to po prostu... było moim marzeniem. Marzeniem dziewczyny i później kobiety, która oglądając kolejny raz "Tiatnica" na wspomnianym już Polscacie, wzdychała sobie, że "fajnie by było pójść na ten film do kina".
Gdy miał premierę, byłam dzieckiem; gdy wrócił na ekrany w 2012 roku, z okazji stulecia zatonięcia statku, nie grali go w moim mieście i nie miałam jak się wybrać. Gdy wrócił na ekrany w 2023 roku, nie mogłam odpuścić. A wierzcie, że byłam już tego blisko! Ekipa, z którą miałam iść na seans, wykruszyła się, a i ja miałam mało wolnego czasu. Jednak pewnego poranka weszłam na stronę internetową z repertuarem i zorientowałam się, że to ostatni dzień wyświetlania filmu w moim kinie. I od razu w głowie pojawiła się myśl, że ja tego zwyczajnie nie mogę przegapić, bo będę żałować. Pod wpływem impulsu raz-dwa kupiłam bilet i popołudniu ruszyłam w rejs.
A gdy wyszłam z kina, zachwycona i ze łzami w oczach, na Instagramie napisałam tylko:
Uwierzysz, że ja nigdy nie widziałam "Titanica" w całości? Zawsze tylko jakieś niewielkie fragmenty.
OdpowiedzUsuńTeraz to mnie zaskoczyłaś, serio!
UsuńJa tak samo nigdy nie widziałam w całości Kevina samego w domu :D
UsuńOjej! Wspomnienia wróciły!❤️ Pamiętam jak byłam na randce w kinie na Titanicu😍
OdpowiedzUsuńAle piękne wspomnienia!
UsuńSłyszałam, że ma być znowu w kinach, ale nie wybieram się. Ten film widziałam chyba z 10 razy. Fajnie, że ten wypad do kina sprawił Ci taką radość.
OdpowiedzUsuńJa nie potrafię zliczyć, ile razy go widziałam. A radość ogromna :) dziękuję
UsuńBardzo lubię ten film. Mieszkam blisko Belfastu i miałam okazję odwiedzić Titanica :)
OdpowiedzUsuńSuper sprawa!
UsuńWarto spełniać marzenia chociazby te najmniejsze. A ja jestem w tym niewielkim odsetku, który nie widzial Titanica poza kilkoma krótkimi epizodami.
OdpowiedzUsuńJak do tego doszło? ;) :) ;)
UsuńByłam bardzo zaskoczona, że Titanic wrócił do kin, ale słyszałam, że widownia była w bardzo różnym wieku. Dla niektórych było to kultowe spotkania, dla innych odkrycie.
OdpowiedzUsuńJa tak samo, jak Ty gdy usłyszałam że Titanic będzie w kinach i do tego w 3D wpadłam w ekstazę, jak mała dziewczynka. Również zawsze marzyłam o zobaczeniu tego pięknego filmu na dużym ekranie! To była dla mnie prawdopodobnie taka sama uczta, jak dla Ciebie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Pewnie, że warto spełniać też te małe marzenia, bo z nich składa się nasze życie.
OdpowiedzUsuńWiele lat temu oglądałam ten kultowy film na dużym ekranie. Nasunęła mi się wtedy myśl, że w życiu najważniejsze jest życie.
OdpowiedzUsuńTo prawda ❤️
UsuńNa dużym ekranie na pewno ten film zachwyca jeszcze bardziej!
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, że film robił wrażenie, sama historia przekonywała, chwytała za serce, dodatkowo podkład muzyczny Celinki. Izabela Bookendorfina
OdpowiedzUsuń