50 TWARZY SUKCESU... A NAWET I WIĘCEJ!
Połowa roku za nami. Wiem, jak to brzmi - niewiarygodnie! I choć myśli wielu z nas zaprzątają teraz sprawy związane z urlopem, to zauważyłam, że część osób robi też małe podsumowania półrocza. To w końcu ten moment, gdzie od ostatnich postanowień noworocznych dzieli nas dokładnie tyle czasu, co od następnych, które dopiero powstaną (o ile oczywiście praktykujemy coś takiego). Robimy więc bilans zysków i strat, a ja, gdy tak słucham lub czytam o przemyśleniach niektórych osób na ten temat, wyłapuję niefajną tendencję do umniejszania swoim sukcesom. Czasami wydaje nam się, że sukces to tylko taki przez duże "S", spektakularny, i jak nie jesteś Igą Świątek czy Robertem Lewandowskim, to żadnego sukcesu nie osiągnąłeś. Hej, stop z takim myśleniem! Sukces ma wiele twarzy - sami je malujemy.
Czym jest sukces? Dla mnie to takie poczucie, gdy jestem z siebie zadowolona i czuję, że coś osiągnęłam - a co, to już długa historia i wiele różnych wariantów. Czasem sukcesem jest po prostu wstanie z łóżka, gdy pogoda paskudna, samopoczucie kiepskie i jeszcze zdrowie szwankuje. Czasem jako sukces traktuję wykonanie jakiegoś zadania, które w pierwszej chwili uznawałam za trudne. Sukcesem była dla mnie zmiana sposobu myślenia w kilku kwestiach, co znacznie poprawiło mój komfort psychiczny.
Zmierzam do tego, że poczucie spełnienia, radości i szczęścia może kiełkować w nas w różnych okolicznościach i sytuacjach, i tutaj zdecydowanie zbędne jest wartościowanie na mniejsze bądź większe sukcesy. Może coś, co dla mnie jest drobnostką, dla Ciebie będzie jak zdobycie Mount Everestu? I odwrotnie: może Ty, drogi Czytelniku, przechodzisz nad czymś do porządku dziennego i nawet się nie zastanawiasz, a dla mnie będzie to jakiś wyczyn? To jest jak najbardziej w porządku!
Dla jednych sukcesem będzie jakieś osiągnięcie na szeroką skalę, a dla innych sukces będzie miał bardzo intymny wymiar. I to też jest OK! Sukces nie musi oznaczać sławy.
Przeczytaj również: PRZYPADEK PEWNEGO ZWYCIĘSTWA
Moim zdaniem po prostu nie warto porównywać się do innych, tylko zdecydowanie lepiej skupić się na sobie. Zastanowić się, czy to, co robimy, sprawia nam radość. Czy czasem nie tworzymy w swojej głowie ograniczeń, które można przeskoczyć. Czy czujemy się z siebie dumni. Czy sabotujemy swoje zadowolenie z życia.
Podam Wam przykład, właśnie z mojego życia wzięty: tegoroczny czerwiec będzie mi się kojarzył z dużym dla mnie sukcesem, jakim była podróż w pojedynkę do Łodzi i udział w festiwalu twórców internetowych See Bloggers (relacje z tego wydarzenia znajdziecie tutaj i tutaj).
Ktoś mógłby powiedzieć "Phi, a co w tym szczególnego?". Otóż właśnie dla mnie jest to szczególne!
Bo po pierwsze, bałam się przed tym wyjazdem - jechałam totalnie w nieznane, pierwszy raz sama do tak dużego i obcego miasta; wszystko musiałam sobie zorganizować samodzielnie i na miejscu mogłam liczyć tylko na siebie, a jeszcze wymyśliłam sobie, że chcę intensywnie zwiedzać i odkrywać Łódź.
A po drugie, obawiałam się, jak sobie poradzę sama już na festiwalu, w tłumie osób, czy to tempo i skala wydarzenia mnie zwyczajnie nie przytłoczy.
I wiecie co?
To było jedno z najlepszych doświadczeń w moim życiu!
I jednocześnie dla mnie duży sukces, bo pomimo obaw zdecydowałam się na ten wyjazd i zadbałam o to, by był dobrym przeżyciem. Udało mi się i zwiedzić fajne miejsca w Łodzi, i dobrze się bawić na See Bloggers, wynieść z tego wyjazdu wiele dla siebie, przede wszystkim pokazując samej sobie, że potrafię. Potrafię o siebie zadbać, poradzić sobie w nieznanym miejscu, odnaleźć się w sytuacjach wyzwalających wiele emocji. Potrafię cieszyć się chwilą, nie przejmować się tym, co myślą inni, sama nawiązywać kontakt, zarażać uśmiechem (ogromnie dziękuję za odzew na temat pozytywnej energii, jaki dostałam w ostatnich wpisach!). Świadomość, że to wszystko ogarnęłam, jest bezcenna. I tego poczucia, że ze wszystkim dam sobie radę, poczucia dumy z siebie i zadowolenia nikt mi już nie odbierze.
Mam też jeszcze jedną świadomość - że Asia sprzed kilku lat niekoniecznie odważyłaby się wysłać zgłoszenie, kupić bilety na pociąg i ruszyć w nieznane. A Asia z teraźniejszości kolejny raz wyszła ze swojej strefy komfortu, podejmując ryzyko, które jej się opłaciło. Sukces? Dla Asi tak, i to się liczy.
Nawiązując jeszcze do Łodzi, zawędrowałam tam na słynne podwórko Pasaż Róży, gdzie budynki ozdobione są niezliczoną ilością lustrzanych kawałków. Chciałam mieć fotkę z tego miejsca, więc poprosiłam o przysługę dwie panie, które również robiły sobie zdjęcia. Od słowa do słowa zagadałyśmy się i tak poznałam Monikę z bloga shemore.pl - jest to kolejna inspirująca dla mnie znajomość. Pomyśleć tylko, że gdybym nie odważyła się podejść i odezwać, to nie miałabym ani tej znajomości, ani tego zdjęcia. Sukces? A jakże.
Pasaż Róży zainspirował mnie także do napisania tego wpisu. W tych lusterkach odbija się świat, a ile tych odbić, tyle i nas samych - takie mam skojarzenie. Tyle różnych twarzy i historii. Wracamy więc do tego, co napisałam na początku - sukces ma wiele twarzy. Nie 50, jak Grey z książki. Więcej. A wszystkie tworzymy my sami i każda jest wyjątkowa.
A jakie jest Twoje ostatnie oblicze sukcesu?
"Moim zdaniem po prostu nie warto porównywać się do innych, tylko zdecydowanie lepiej skupić się na sobie". Podoba mi się to zdanie. Zdecydowanie lepiej porównywać się ze sobą "z wczoraj" niż innymi :)
OdpowiedzUsuńMiło mi, że się zgadzamy :)
UsuńDla mnie również sukces oznacza poczucie, gdy jestem z siebie zadowolona, czyli mówiąc inaczej, to wychodzenie ze swojej strefy komfortu i przełamywanie własnych barier.
OdpowiedzUsuńTak, to jedna z twarzy sukcesu :)
Usuńnie warto porównywać się do innych, zawsze trzeba być sobą
OdpowiedzUsuńTo prawda
UsuńGratulacje! Gratuluję sukcesu i życzę daszego rozwoju! Patrycja
OdpowiedzUsuńChyba nigdy nie robiłam podsumowania półrocznego - ja to nawet mam ciężko zrobić podsumowanie całego roku...;)
OdpowiedzUsuńTo fakt, na przestrzeni lat też bardzo się zmieniłam na plus.
OdpowiedzUsuńDla mnie sukcesem było zrobienie sobie śniadania kiedy miałam depresję.
OdpowiedzUsuńPewnie, dobrze to rozumiem. Pozdrawiam serdecznie!
UsuńŚwietnie ,że dobrze się czujesz ze swoimi sukcesami, tak trzymać :-)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że lepiej skupić się na sobie, zamiast zbytnio porównywać do innych - nawet jeżeli bywa to trudne!
OdpowiedzUsuńTo prawda, że nie warto porównywać się z innymi. Dla każdego z nas sukces to przecież coś zupełnie innego.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak jest, jak piszesz. Dziś sukcesem dla mnie jest mieć ciekawą pasję. Jeszcze 10 lat temu sukcesem było wstać z łóżka.(po chorobie).
OdpowiedzUsuńAsiu, miło Cię widzieć taką radosną, odnoszącą sukces!
No właśnie, te sukcesy też nam się zmieniają w życiu, jak my sami. Bardzo mi miło, dziękuję!
UsuńZawitałaś do Łodzi i nie dałaś znaku, jakże chętnie bym Cię ugościła w moim mieście. :)
OdpowiedzUsuńPołowa roku, aż smutno się robi, lubię lato a tu zaraz koniec ech...
OdpowiedzUsuńCieszmy się nim, póki trwa :)
UsuńBardzo ciekawy post. Ja podsumowań półrocza nie robię jedynie roczne, ale to za jakiś czas. Z realizacją tego co założyłam sobie w grudniu 2021 na razie jest tak pół na pół.
OdpowiedzUsuńMiło mi, że post się spodobał. Życzę powodzenia w realizacji planów!
UsuńGratuluję, że się odważyłaś i pojechałaś. Życzę dalszych sukcesów!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!
UsuńJak to mówią - jest ryzyko, jest zabawa. Super, że zdecydowałaś się wziąć udział w See Bloggers.
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest :) absolutnie nie żałuję!
UsuńDla mnie sukcesem mogą być i te drobne, codzienne rzeczy, warto je doceniać :D
OdpowiedzUsuńjak najbardziej, zgadzam się!
UsuńWitaj :) trafiłam do Ciebie przez przypadek i bardzo mi się tu podoba :) będę zaglądać częściej...
OdpowiedzUsuńMój sukces to moje dzieci i ich osiągnięcia. Nigdy nie porównywałam się do innych i nigdy nie porówłam swoich dzieci do innych i dziś z biegi lat patrze ze dobrze robiłam :) mój sukces to moje kwiaty w ogrodzie, które kwitną jak szalone :) myślę że tych sukces jest jeszcze kilka :)
Pozdrawiam serdecznie z cudownej Norwegii :)
Witaj! Bardzo mi miło, rozgość się na dłużej, zapraszam do lektury innych moich wpisów :) Pięknie napisałaś! Mnie też moja mama nie porównywała do innych dzieci, i jestem za to wdzięczna, a wiem, że często właśnie niestety takie porównania są na porządku dziennym...
Usuń