NA MANOWCACH UCZUCIOWEJ DROGI - "MAM TAK SAMO, CZYLI ŚWIAT OCZAMI DZIEWCZYNY, KTÓRA CHCE ZA BARDZO"
O uczuciach, emocjach, związkach i relacjach można mówić wiele, a i tak zawsze ta sfera będzie miała w sobie jakieś niewiadome, co w dużej mierze wynika ze zmienności tych uczuć i różnic charakterów. Nie jesteśmy wszyscy tacy sami, na szczęście! W całej tej złożonej materii można jednak wyodrębnić pewne ogólne zasady, które z dużą dozą prawdopodobieństwa sprawdzą się zawsze. Jedną z takich uniwersalnych reguł jest ta, by nie chcieć za bardzo. Bo gdy chcemy za bardzo, to kończymy tak jak Julia, bohaterka książki o jakże znamiennym tytule: "Mam tak samo, czyli świat oczami dziewczyny, która chce za bardzo".
Książka Beaty Czerwińskiej to bardzo niepozorna książeczka, a jednak o dużej mocy. Przed lekturą warto jednak wiedzieć, że to nie jest typowa powieść obyczajowa. W ogóle nie zaliczyłabym jej do takiej kategorii. Nie uświadczymy tu fabuły w zwyczajnym znaczeniu tego słowa, nie ma mnogości bohaterów, dialogów, miejsc akcji. Całość przypomina raczej zapiski z pamiętnika, gdyż napisana jest w pierwszoosobowej narracji Julii, młodej, wykształconej pracownicy korporacji, ślepo zadurzonej w koledze z pracy. Monolog kobiety przeplatają wiadomości pisane do jej koleżanek, w których zdaje raporty na temat postępów w relacji z Danielem - dodajemy, relacji w dużym stopniu wyimaginowanej, bo mężczyzna nie odwzajemnia uczuć Julki. Książka przybiera tym samym kształt studium przypadku fikcyjnej postaci, które ma nam dać pole do refleksji na temat radzenia sobie z uczuciami.
I w takim kontekście książkę tę gorąco polecam! Dlaczego? Wróćmy na chwilę do jej tytułu - "Mam tak samo". To jedno krótkie stwierdzenie oddaje całą istotę tematu: z historią Julii może się identyfikować naprawdę wiele czytelniczek! Jeśli nawet nie my same doświadczyłyśmy kiedyś podobnego przypadku, to być może mamy w otoczeniu kobietę, która przez takie beznadziejne zakochanie przeszła lub przechodzi. Takie osoby często określa się niezbyt przyjemnym mianem "desperatek", a przecież zawsze jest jakieś tło i przyczyny, dla których tak całkowicie rzucają się w wir znajomości bez przyszłości.
Bohaterka książki czuje wielką potrzebę, by być w związku - zdobyła wykształcenie, dobrą posadę, mieszkanie w atrakcyjnym miejscu, brakowało jej jednak mężczyzny przy boku. A gdy tylko jakiś pojawił się na horyzoncie, gdy tylko zaświeciła nikła szansa, że może żywic do niej sympatię (na ogół zupełnie neutralną) - Julia traciła zdrowy rozsądek i zaczynała upatrywać w delikwencie wielkiej miłości życia. Tak właśnie było z Danielem. Na przykładzie swojej bohaterki autorka pokazuje nam absolutnie mistrzowski pokaz nadinterpretacji i widzenia tego, co chce się zobaczyć. Julka nieustannie analizuje, rozkłada zupełnie prozaiczne sytuacje na czynniki pierwsze, wszędzie upatrując znaków, a zwykły gest uprzejmości kolegi urasta w jej oczach do rangi niemal wyznania miłości. Stąd już tylko krok do ośmieszania się, dawania sobą manipulować, bycia obiektem plotek, poczucia niespełnienia, życia w ciągłym stresie.
"Mam tak samo" przedstawia destrukcyjną siłę uczucia, skierowanego ku niewłaściwej osobie, wysysającego energię, wręcz toksycznego. Możne przewracać oczami na kolejne wywody Julki, można być załamanym jej zaślepieniem i tokiem myślenia, ale też można jej współczuć. Nie każdy zawsze zachowa się idealnie i będzie potrafił oddzielić serce od rozumu. Nie bez powodu mówi się, że miłość jest ślepa, a zakochany widzi świat przez różowe okulary. Uczucia potrafią zaburzyć racjonalne myślenie i trzeźwy osąd sytuacji, a żeby wyjść na prostą, potrzeba sporo pracy nad sobą i swoim sposobem myślenia. W trakcie lektury bardzo kibicowałam Julii, by udało jej się wyzwolić z tego błędnego koła, i podobnie mocno kibicuję dziewczynom w realnym świecie, mierzącym się z takim problemem.
Uważam, że książkę "Mam tak samo" powinna przeczytać każda młoda kobieta, dziewczyna, wchodząca w świat relacji damsko-męskich. Świat, w którym oprócz pięknych przeżyć, czyha też wiele pułapek, a część z nich zakładamy na siebie sami, nieraz zupełnie nieświadomie, goniąc za ułudą i karmiąc się wizjami zamiast twardymi faktami. Beata Czerwińska jasno pokazuje, że chcąc za mocno, nic nie osiągniemy - nie da się zmusić drugiego człowieka do miłości. Pewnych rzeczy nie przeskoczymy. Opisując perypetie Julii, autorka dała głos tym rzeszom kobiet, które na drodze uczuciowej zwyczajnie zabłądziły. Wsłuchując, a raczej wczytując się w ten głos, można wiele wynieść - zwłaszcza, gdy samym nam zdarzyło się kiedyś zawędrować na takie manowce.
Za możliwość lektury i recenzji dziękuję Wydawnictwu Novae Res.
O nie, mam nadzieję, że nie mamy tak samo :D Bo że miałyśmy to fakt - idealny opis nastoletniego zakochania: on się uśmiechnął, spojrzał, on oddycha tym samym powietrzem :D Dobrze, że się z tego wyrasta :P
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że znam takie historie u osób w wieku już zdecydowanie nie nastoletnim ;) Zaślepienie potrafi dopaść chyba niezależnie od metryki. Ale doświadczenie życiowe na pewno pomaga!
UsuńChoć nie jestem już osobą wchodzącą w świat damsko-męskich relacji, po takiej zachęcającej recenzji, chętnie sięgnęłabym po tę pozycję :)
OdpowiedzUsuńCieszę się! :)
UsuńNiestety niekiedy błędy uczuć i błedy młodości potrafią zniszczyć człowiekowi przyszłość. Szkoda, że nie trafiłam na tę książkę wcześniej. Bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńMyślę, że ta książka naprawdę może pomóc wielu młodym dziewczynom!
UsuńKiedyś bym pewnie czytała takie powieści. Teraz już z nich wyrosłam, przynajmniej tak mi się wydaje.
OdpowiedzUsuńŻyjemy w świecie samotnych ludzi. Z jednej strony pragniemy związku a z drugiej boimy sie go. Każdy człowiek potrzebuje intymnej relacji, ale tak trudno jest znaleźć właściwa osobę. Niemniej jednak warto próbować.
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest. Próbować warto, ale też nie na siłę i właśnie nie ślepo
UsuńŻyjemy w świecie samotnych ludzi. Z jednej strony pragniemy związku a z drugiej boimy sie go. Każdy człowiek potrzebuje intymnej relacji, ale tak trudno jest znaleźć właściwa osobę. Niemniej jednak warto próbować.
OdpowiedzUsuńKiedyś też "chciałam za bardzo" - ale ostatecznie stwierdziłam, że lepiej zadbać o własne potrzeby I komfort psychiczny.
OdpowiedzUsuńWłaśnie! Ja miałam tak samo
UsuńNo własnie nie chcieć za bardzo, w ogóle w życiu wiele spraw rozbija sie o balans, o wypośrodkowanie.
OdpowiedzUsuńTo prawda! Równowaga jest ważna w wielu kwestiach
UsuńRecenzja jest bardzo zachęcająca. Kiedyś chyba większość z nas chciała za bardzo, na szczęście w pewnym momencie uczymy się, żeby stawiać na siebie
OdpowiedzUsuńBardzo zachęcająca recenzja. Kiedyś też chciałam za bardzo, ale cieszę się że z tego się wyrasta i w pewnym momencie zaczynamy stawiać na własne dobro
OdpowiedzUsuńtak, to krzepiąca myśl! Doświadczenie wiele daje :)
UsuńKiedyś przeczytałam jako uprzyjemnienie letniego wieczoru. Dziś nie czuję, aby to była książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńpewnie, nic na siłę :)
UsuńJa raczej się nie skuszę na to wydanie, ale będę polecać je dalej.
OdpowiedzUsuń