W ostatnim czasie głośno jest o niesamowicie przykrych, druzgocących wręcz przypadkach odebrania sobie życia przez nastoletnie osoby. Jedna z takich tragicznych historii poruszyła lokalną społecznością w moim Wałbrzychu. Mama zmarłej dziewczyny opublikowała w internecie przejmujący wpis, w którym opowiada o hejcie, z jakim mierzyła się jej córka. Czytając ten wpis, czułam przerażenie, smutek, złość, poczucie niesprawiedliwości, że to wszystko nie jest literacką fikcją jak w moich ukochanych książkach, tylko jest prawdą - żywą, palącą do bólu prawdą, która nie powinna była się wydarzyć. Hejt nie powinien mieć miejsca. A ciągle ma.
Słowo "hejt" to spolszczona wersja angielskiego hate, czyli nienawidzić. Mianem hejtu określa się działania mające na celu wyrażenie w kierunku drugiego człowieka złości, agresji czy też właśnie nienawiści. "Hejtować" oznacza uderzać w kogoś, obrażać. I to się dzieje również wśród dzieci i młodzieży, a może przybrać formy wyśmiewania, uszczypliwości, drwin, wyzwisk, izolowania danej osoby od grupy. To wcale nie musi być przemoc fizyczna - to również niestety przemoc werbalna, która nie zostawia widocznych gołym okiem śladów, jak siniaki czy inne obrażenia. Tutaj ślady zostają w psychice człowieka, co może mieć dalekosiężny i fatalny w skutkach wpływ. Hejt jest niebezpieczny i szkodliwy.
A hejt w grupie rowieśnicznej, wśród dzieci i młodzieży, z wciąż dojrzewającą psychiką, to naprawdę poważna sprawa. Wbrew pozorom nie jest to tylko znak współczesnego pokolenia nastolatków. Jestem z pokolenia milenialsów i za moich dziecięcych, nastoletnich czasów hejt również istniał. Choć nie określaliśmy go wtedy jeszcze tym słowem, to jak najbardziej mieliśmy do czynienia z obrażaniem, wyśmiewaniem, tylko miało to trochę inny wymiar. Przede wszystkim dlatego, że był ten bufor bezpieczeństwa w postaci domu - kiedy ktoś ci dokuczał, mogłeś stamtąd odejść, wrócić bezpiecznie do mieszkania i tam tematu nie było, miałeś spokój. Ale to był okres, gdy nie było jeszcze internetu i telefonów komórkowych w każdym jednym domu.
A hejt w grupie rowieśnicznej, wśród dzieci i młodzieży, z wciąż dojrzewającą psychiką, to naprawdę poważna sprawa. Wbrew pozorom nie jest to tylko znak współczesnego pokolenia nastolatków. Jestem z pokolenia milenialsów i za moich dziecięcych, nastoletnich czasów hejt również istniał. Choć nie określaliśmy go wtedy jeszcze tym słowem, to jak najbardziej mieliśmy do czynienia z obrażaniem, wyśmiewaniem, tylko miało to trochę inny wymiar. Przede wszystkim dlatego, że był ten bufor bezpieczeństwa w postaci domu - kiedy ktoś ci dokuczał, mogłeś stamtąd odejść, wrócić bezpiecznie do mieszkania i tam tematu nie było, miałeś spokój. Ale to był okres, gdy nie było jeszcze internetu i telefonów komórkowych w każdym jednym domu.
Obecnie natomiast internet towarzyszy nam przez 24 godziny na dobę, i to, co dawnej działo się tylko na podwórku czy szkolnym korytarzu, teraz jest przenoszone również do domu. Współczesne dzieci i młodzież nie znają życia bez internetu, to jest ich codzienność. Social media są wspaniałym narzędziem do tworzenia wartościowych treści, ale niestety potrafią być też narzędziem służącym do wyrządzenia krzywdy. I teraz takie dziecko czy taki młody człowiek tak naprawdę jest osoczony, nie ma tej przestrzeni, gdzie może być wolny, nie ma tej bezpiecznej oazy.
I to jest ogromne wyzwanie naszych czasów, by temu niebezpieczeństwu sprostać. Żeby nie dochodziło do tak tragicznych wydarzeń...
Przede wszystkim warto pamiętać, że przykład idzie z góry. Internet jest pełen hejtu szerzonego przez dorosłych ludzi, ponadto znaczenie mają nasze codzienne słowa, zachowania. Dzieci to podpatrują. Dbajmy o naszą kulturę wypowiedzi i o szacunek do drugiego człowieka. Zwracajmy uwagę na ludzi z naszego otoczenia, czy czasem komuś nie dzieje się krzywda, czy może ktoś potrzebuje wsparcia. Osoba w kryzysie często potrafi maskować swoje uczucia uśmiechem czy obojętnością. Zwracajmy uwagę na drugiego człowieka. Rozmawiajmy z młodszym pokoleniem, nie lekceważmy ich świata, bądźmy otwarci na ich problemy i wyzwania, z jakimi się mierzą. Wyjaśniajmy, służmy pomocą. Budujmy życzliwą przestrzeń. Reagujmy, gdy widzimy coś niepokojącego.
Przeraża mnie to, ile hejtu jest wśród nas i jak bardzo się do niego przyzwyczailiśmy. Mam nawet wrażenie, że niektórzy przestali go zauważać.
OdpowiedzUsuńW obecnych czasach tak straszliwie łatwo jest zniszczyć psychikę drugiej osoby, dotyczy to nie tylko młodych, zawsze była zawiść i nietolerancja, tylko teraz na większą skalę i w szybszym tempie. Izabela Bookendorfina
OdpowiedzUsuńŚwiat teraz jest zwariowany, więc z hejtem się nie wygra, a większość dorosłych daje młodemu pokoleniu niestety zły przykład.
OdpowiedzUsuńTrudny temat i wielopłaszczyznowy
OdpowiedzUsuńPrzerażający jest brak szacunku ludzi względem siebie, względem wartości, ustalonych zasad itp. Jak wygrać z hejtem? Jak się nie przejmować ? To ogromne wyzwanie. Może trzeba zacząć od najbliższego otoczenia, bo niejednokrotnie nasi bliscy potrafią zranić.