MAKIJAŻOWY LUZ

5 maja przypada Dzień Bez Makijażu, co uznałam za dobry pretekst, by o makijażu porozmawiać. A konkretniej o tym, w jaki sposób jest on postrzegany i dlaczego ani on, ani jego brak nie jest lepszą/gorszą opcję. Najważniejsze jest nasze samopoczucie! Tymczasem wokół czegoś tak prostego urosło w naszym społeczeństwie wiele mitów czy założeń. 



Zdarza mi się na przykład czytać zdania w stylu "kobieta chowa się za makijażem", "bez makijażu w końcu pokazała swoją prawdziwą twarz", i tak dalej. W moim odczuciu są one nacechowane pejoratywnie, sugerując, że makijaż to maska i kobiety próbują coś za jego pomocą ukryć, zafałszować. 

Z drugiej często zdjęcia jakiejś kobiety w wersja saute opatrywane są hasłem "patrzcie, miała odwagę pokazać się bez makijażu" - sugerując, że to coś niebywałego, wymagającego szczególnej odwagi, czyli jednak wersja z makijażem jest bardziej "normalna". Po co wzbudzać takie poczucie? Obie opcje są normalne i naturalne. 

Jakby tego było mało, to czasem pojawiają się jeszcze i takie komentarze, że bez makijażu kobieta wygląda niechlujnie, nie dba o siebie. Znowu to napiętnowanie, znowu krytyka. 

A przede wszystkim: i tak źle, i tak niedobrze. Z makijażem źle, bez niego też źle. 

Kojarzy mi się to mocno ze słynnym już monologiem na temat kobiet, który pada w filmie "Barbie" (różowy klimat tego zdjęcia jest co prawda przypadkowy, ale fajnie do "Barbie" nawiązuje). Bohaterka grana przez Americę Ferrerę opowiada tam o presji narzucanej na płeć piękną i właśnie o podwójnych standardach, niemożliwych do spełnienia. Mamy na przykład zachwycać urodą i o siebie dbać, ale nie być za piękne i za bardzo skupione na dobrym wyglądzie, bo to prowokuje i świadczy o próżności. Mamy wyglądać jak z obrazka, ale jednocześnie nie przesadzać. Mamy dopasowywać się do tylu różnych norm kulturowych i sytuacji, że nasze bycie przypomina skomplikowany układ choreograficzny, z góry skazany na potknięcia, bo przecież nie da się zadowolić wszystkich. Wymagania, paradoksy, frustracje - a w tym wszystkim dziewczynki, dziewczęta i kobiety, próbujące jakoś okiełznać ten chaos. 


Dlatego cieszę się, że coraz głośniej mówi się o tym, że wpychanie czy to kobiet, czy to mężczyzn w stereotypowe ramy nie powinno mieć miejsca. Że komentowanie w taki sposób wyglądu innych osób jest zwyczajnie nietaktowne. Że makijaż lub jego brak to wybór kobiety, która nie musi nikogo zadowalać, nie musi nic udowadniać. 


I cieszę się, że jednocześnie pojawia się coraz większa świadomość tego, jak ważna w kontekście dobrego życia jest samoakceptacja i poczucie własnej wartości. Że to one pozwalają nam budować swoją codzienność bez oglądania się na zdanie innych. To one są niezbędne do tego, by dobrze czuć się we własnej skórze. 

W makijażu czy bez - bądź 
taka, jak lubisz! 💗 


A Was częściej można Was spotkać w makijażu, czy bez? 😊 

Komentarze

  1. w moim przypadku rzadko się maluję, więc..

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja dzień bez makijażu mam codziennie, bo jeszcze nie dojrzałam do tego, żeby zacząć się malować.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja lubię makijaż, delikatny, ale maluję się codziennie, tak lubię, rzęsy, kreski i błyszczyk to moja podstawa

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się ze najważniejsze jest to jak sie czujemy, a jednak czasem makijaż jest wskazany np w pracy jako wymóg wpisany w wygląd.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie upiększam się makijażem, bardzo sporadycznie, przy mega okazjach, albo kiedy czuję, że tego potrzebuję, nie uważam, że makijaż jest ubiorem kobiety, jednak świetnie wykonany chętnie podziwiam u innych. Izabela Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja rzadko się maluję i jest mi z tym dobrze. Mojemu mężowi to absolutnie nie przeszkadza bo kocha mnie naturalną od samego początku.

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię mieć ładny makijaż, lubię mieć czasami "szybki" makijaż, zaledwie muśnięcie pędzlem, a czasami lubię być bez makijażu. Ważne by było w zgodzie ze mną 😉 Po prostu MAMA

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witam Cię na moim blogu! Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostawisz ślad po sobie w postaci komentarza.

instagram @pisanezusmiechem