JA SIĘ NAŻYWAM, A TY?

Jeżeli czytacie moje treści od dłuższego czasu, to pewnie zauważyliście, że mocno wplatam w codzienność takie elementy, jak docenianie drobiazgów, szczera radość, budowanie bliskości z samą sobą, samoakceptacja, poczucie własnej wartości, dbanie o swoje potrzeby. Często przemycam te kwestie w swoich tekstach, starając się pisać o życiu (z uśmiechem).



I pewnie dlatego, że to wszystko jest mi tak bliskie, to lektura "Nażyć się" była dla mnie jak rozmowa z koleżanką, z którą obie czujemy podobnie odnośnie do tytułowego nażywania się. Nie znałam wcześniej tego określenia, ale okazuje się, że jego idee są mi doskonale znane i staram się już od dawna je praktykować. Do czego zresztą gorąco zachęcam i Was, bo "nażyć się" ma służyć budowaniu w nas lepszego poczucia samoświadomości, bezpieczeństwa, pamiętaniu o sobie w codziennej gonitwie, jak również tworzeniu zdrowych relacji z innymi ludźmi.

Książka jest poradnikiem, w którym autorka chętnie dzieli się własnymi doświadczeniami, przytacza też przykłady różnych osób, dzięki czemu cały czas mamy poczucie, że tak naprawdę nie jesteśmy w tym wszystkim sami. Czasem wydaje się nam, że nasza sytuacja, nasz problem są absolutnie wyjątkowe i nikt inny się z tym nie mierzy - i zgoda, w każdej sytuacji jest doza indywidualizmu, ale jednocześnie są to okoliczności powszechne, jak np. trudy macierzyństwa, choroby, śmierć, rozpad związku. Książka uświadamia, że te wszystkie trudne, przytłaczające momenty to również... etapy nażywania się. Nie można ich pominąć, trzeba je przeżyć - życie składa się i z radosnej perspektywy, i z tej bolesnej. Odzyskiwanie równowagi po życiowych turbulencjach to wyzwanie, któremu wcale nie tak łatwo sprostać, a dotyczy wielu z nas. "Nażyć się" nie daje magicznego antidotum, ale daje pewne wskazówki, pokazuje narzędzia, pozwala lepiej zrozumieć pewne tajniki, a wszystko po to, by żyło się lepiej.

By można było to życie dobrze przeżywać, pomimo tego, że co jakiś czas da nam w kość.

I to jest w całej tej idei szczególnie piękne i ważne! By mieć odwagę i umieć znaleźć w sobie siły do pisania kolejnych rozdziałów swojej historii, niezależnie od tego, jak mocno czasem nas życie zaboli.

Są takie wydarzenia, które dostarczają nam wiele smutku. I ten smutek gdzieś w środku pewnie już w jakiś sposób zostanie, bo jest doświadczeniem, które nas buduje niczym kolejna cegiełka, podobnie, jak i radości. Ale naszą świadomą decyzją może być to, że nie chcemy tego smutku celebrować, żyć pod jego dyktando.

Bardzo mocno się z tym identyfikuję, bo sama miałam kiedyś taki etap, gdy podjęłam decyzję i powtarzałam sobie codziennie: "Nie chcę, żeby to i tamto zdominowało moje życie. Poświęciłam temu już dosyć uwagi, myśli, uczuć, chcę iść dalej, bez tonięcia w tym smutku".
❤️I mi się udało. Zrobiłam to. Dałam radę.❤️



"Nażyć się" to opowieść o tym, jak każdego dnia znajdować uważność, siłę, odwagę i czułość do dbania o swoje potrzeby. To opowieść o szkodliwym kulcie zmęczenia, o krytyku wewnętrznym, o stawianiu granic, o zdrowym egoizmie, o budowaniu poczucia własnej wartości. Może i jest tu trochę banalnych prawd, ale warto je powtarzać, bo akurat z tymi tematami często zdarza się nam zbaczać z drogi, myśląc o sobie np. "jestem beznadziejna". A nieprawda: jesteś wystarczająca ❤️

I jeszcze jeden istotny aspekt, tak na koniec. "Nażyć się"  to wcale nie tylko celebrowanie przyjemności materialnych. Za przykład niech posłuży tu cytat przytoczony przez autorkę: słowa Brianny West, że "prawdziwe dbanie o siebie to nie kąpiel z bąbelkami albo ciasto czekoladowe. To wybieranie takiego życia, z którego nie masz potrzeby uciekać". Złoto! W pełni się z tym utożsamiam 😍🥰


Chciałabym też bardzo podziękować mojej cudownej imienniczce poznanej na Instagramie, @pani_jo_asia, która podarowała mi tę książkę z całym pakietem uśmiechu i życzliwości. To był strzał w dziesiątkę! ❤️❤️❤️

Komentarze

  1. Raczej nie sięgam po takie książki, jednak ten tytuł ostatnio przewinął mi się w księgarni. Kupię go z myślą o mojej mamie, która taką tematykę bardzo mocno "pochłania" .

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię tego typu książki. Może kiedyś znajdę czas, by po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytam takich książek, ale wiem, że ten gatunek cieszy się sporym zainteresowaniem, więc na pewno znajdą się czytelnicy!

    OdpowiedzUsuń
  4. "Nażywaj się ". Życzę Ci pozytywnych cegiełek

    OdpowiedzUsuń
  5. W pierwszej chwili przeczytałam "Nażryj się" i miałam takie lekkie spięcie mózgu 😝 chociaż najeść się życia, nawdychać go i naczuć... Czemu nie? Z chęcią przeczytam tę książkę. Te proste prawdy wcale nie są frazesami. Niby to się wydaje oklepane, by być uważnym, by się cieszyć drobiazgami, by czuć i żyć pełnią, ale tak naprawdę musimy sobie o tym ciągle przypominać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Może bym się skusiła na tą propozycję, ma sens i przekaz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się cieszę, że ją dostałam - to był udany wybór 😊

      Usuń
  7. Generalnie raczej rzadko sięgam po poradniki, ale akurat ten mnie zaintrygował - bo przez dłuższy czas skupiałam się na dziecku i swoje własne potrzeby odkładałam na dalszy plan.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo inspirująca książka! Chętnie przyswoje sobie taki sposób myślenia - to ułatwia życie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeszcze nie znam tej lektury, ale myślę, że to tylko kwestia czasu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witam Cię na moim blogu! Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostawisz ślad po sobie w postaci komentarza.

instagram @pisanezusmiechem