HELIOCENTRYZM Z UŚMIECHEM
🌞Przesyłam trochę słońca i uśmiechu w Blue Monday😉
Pamiętaj - to słońce zawsze gdzieś tam jest. Zawsze nadejdzie ten moment, gdy w końcu wyjdzie z ukrycia. Gdy jego promienie rozświetlą ciemność i ogrzeją to, co zimne.
Ta optymistyczna myśl być może jest banalna, ale moim zdaniem pomaga - nie tylko w Blue Monday, ale w każdy dzień, kiedy coś idzie nie tak; kiedy smutek wylewa się łzami-strumieniami.
Czasami trudno jest uwierzyć, że kiedyś jeszcze będzie dobrze i pięknie. Zwłaszcza wtedy, gdy bolesne sprawy są świeże i uderzają w nas z najmocniejszą siłą.
Ale... będzie dobrze. Po prostu. Wyjdzie słońce. Przeżyjesz ten koniec świata. Poradzisz sobie. 💪🏻❤️ Wiem, co mówię - sama przeżyłam.
W 2020 roku Blue Monday wypadał również w poniedziałek 20 stycznia. I tak się składa, że wydarzyło się wtedy coś, co mogę nazwać jednym z najgorszych doświadczeń w całym moim życiu A to oznacza, że dokładnie dziś mija pięć lat od dnia, który mnie poturbował psychicznie i emocjonalnie tak bardzo, że nie przypominałam wtedy siebie. Zaczął się czas naznaczony rozpaczą, bólem, poczuciem beznadziei, brakiem wiary w siebie, swoje możliwości i w to, że jeszcze będę kiedyś szczęśliwa. Byłam jednym wielkim zlepkiem smutku i nerwów.
A jednocześnie bardzo chciałam dać sobie szansę. Bardzo chciałam, żeby było lepiej. Walczyły we mnie dwa głosy: jeden mówił, że to koniec i nic dobrego mnie nie czeka, drugi mówił, że jeszcze życie przede mną, muszę wykonać pracę i poradzę sobie. Nie było łatwo; powiedziałabym wręcz, że piekielnie trudno, biorąc pod uwagę różne okoliczności niezależne ode mnie. Ale szłam powoli do przodu, krok za krokiem, i nawet jeśli czasem się cofałam, to nie poddawałam się.
Wtedy też właśnie między innymi załóżyłam Pisane z uśmiechem. Potrzebowałam takiego miejsca.
Mogłabym o mojej drodze opowiadać długo, ale skupmy się na puencie - dziś, równo po pięciu latach od tamtego poniedziałku, jestem w zupełnie innym miejscu.
Czasami wschód słońca w życiowej scenerii długo nie chce się dokonać, jednak zawsze warto na niego czekać. Izabela Bookendorfina
OdpowiedzUsuńPodoba mi się myśl o zakotwiczeniu w czerpaniu radości. Ja też staram się tak żyć.
OdpowiedzUsuńA ja nigdy nie patrzę czy jest blue, czy black, co ma być to będzie, choć uważam, że to My decydujemy o tym co dla nas dobre i złe. Są rzeczy i sytuacje na które wpływu nie mamy, trzeba się wtedy z tym pogodzić.
OdpowiedzUsuń