LISTOPADOWE PRZYPOMNIENIE

Nie da się nie zauważyć jego przyjścia. Można nie zorientować się w zmianie lipca na sierpień, ale przejście z października na listopad zawsze jest wyraźne. Wkracza w dany rok z tradycyjnym zestawem: światełek i refleksji. Jest jak szept jesieni, po kolorowym październiku, a przed głośnym grudniem. Dla jednych niesie tęsknotę, dla innych - narzekanie na ciemność, pluchę i zimno, jeszcze dla innych - bezkarne rozpoczęcie celebrowania przyjemności związanych ze świętami, do których zostało jeszcze przecież kilka tygodni. A czasami jest miksem tego wszystkiego. Mieszanką, która nadaje mu specyfiki, smaku i kolorytu. Otulony poranną mgłą, rozgrzany blaskiem świeczki, z aromatem cynamonu i wiatrem smagającym czasem po twarzy, a czasem dmuchającym w plecy. Liście definitywnie opadają już z drzew, przypominając o przemijaniu. Czy ten listopad da się w ogóle lubić?


Według mnie - tak. Bo jest wyjątkową przypominajką. Bo listopadowa zaduma to okazja, by w blasku świecy dostrzec to, co dla danej osoby ważne. 

Jego nostalgia jest dla mnie pięknem. Każde czule wspomnienia, każda tęsknota to przecież dowód na przeżycie czegoś dobrego. Na spotkania, które na drodze zwanej życiem były pozytywnymi przystankami. Za te spotkania jestem niesamowicie wdzięczna. Choć z każdym rokiem upływa od nich więcej czasu, to ta pamięć wciąż we mnie jest, a przeżyte chwile są częścią mojej przygody na tym świecie. Cieszę się z pamięci o bohaterach tej mojej przygody. I tak sobie myślę - jakie to magiczne, że ja też dla kogoś jestem/będę taką częścią jego przygody. To jak łańcuch dobrej energii, która krąży między nami.

A jednocześnie to przypomnienie, że czas płynie, i warto go wykorzystywać mądrze. Doceniać ludzi, których wciąż możemy fizycznie przytulić. W którymś momencie przestanie to być możliwe. 

I doceniać również siebie, dbając o swoje marzenia, pragnienia, o wypełnianie swoich dni chwilami, przy których szczerze się uśmiechniemy. 

Listopad to dobry miesiąc, by spojrzeć na większość trwającego roku i zrobić sobie mały rachunek: czy o siebie dbałam? Czy jestem dla siebie dobra? Czy jest coś, co wciąż odkładam, choć bardzo tego chcę? Czy jest coś, co mi szkodzi?

Listopad sprzyja intymnym rozmowom we wnętrzu siebie. Posplataniu przeszłości z teraźniejszością i spojrzeniem w przyszłość. Ta aura ma dla mnie coś z magii. I nie wymaga głośnych haseł, szumu, robienia czegoś na pokaz. Listopad można zamknąć w sercu, czerpiąc z niego jak najwięcej dla siebie.


Może w te długie wieczory ktoś odnajdzie w sobie nowe pokłady siły, może ktoś postawi jakiś ważny dla niego krok, może ktoś spojrzy na siebie i bliskich z czułością? 

Niech to będzie dla Was czas taki, jakiego potrzebujecie 🤎



Komentarze

  1. Generalnie, listopad to dla mnie najbardziej refleksyjny miesiąc w roku, ale wobec strat bliskich w krótkim czasie, ten jest szczególny, bardziej nastawiony na rozważania i pożegnania. Izabela Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda że czas płynie i warto czas mądrze wykorzystywać

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem ciekawa co dla mnie zgotuje listopad, czy pozwoli mi na przemyślenia i pewne zmiany?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witam Cię na moim blogu! Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostawisz ślad po sobie w postaci komentarza.

instagram @pisanezusmiechem