W GRUDNIU POPOŁUDNIU
Grudzień mnie pochłonął. Totalnie, na różnych płaszczyznach. Oczywiście prym wiodą kwestie okołoświąteczne, bo jakby inaczej. Gdybym miała porównać się albo do elfa (tudzież śnieżynki) Mikołaja, albo do Grincha - zdecydowanie jestem elfem (tudzież śnieżynką). Uwielbiam oczekiwanie na święta i cały ten klimat. Zwykle daje mi on wiele radości. W tym roku też, mimo że rzeczywistość wyjątkowo mocno próbuje wybić z rytmu...
Chwilami mam wrażenie, że uczestniczę w jakichś dwóch alternatywnych rzeczywistościach. W jednej po prostu cieszę się swoim małym światem, szykowaniem świąt, celebrowaniem grudniowych przyjemności, oczywiście i tak obok bieżących spraw i stresów codziennych. W drugiej - drożeją ceny praktycznie wszystkiego, polityka kolejny raz działa tak, że zastanawiam się, jak co niektórzy mogą sobie spojrzeć w twarz w lustrze, pandemia hula i końca nie widać...
Patrzę na to wszystko z przerażeniem, bo to w końcu odbija się też i na mnie, na moich bliskich, na naszym życiu. To nie jest jakiś film, który można wyłączyć i wrócić do bezpiecznego, spokojnego trybu.
Niepewna jest ta codzienność. Dużo niewiadomych, dużo zmartwień, dużo strachu, dużo irytacji. To nie działa dobrze na psychikę.
Próbuję więc sobie z tym radzić. Ograniczam napływ neagtywnych bodźców, a kiedy jest to niemożliwe - staram się mieć w sobie bufor, dzięki któremu te negatywne informacje i aspekty rzeczywistości nie mają nade mną władzy. Nie skupiam się tylko na nich, szukam tej normalności, szukam pozytywów. Szukam powodów do radości i tak bardzo się cieszę, że potrafię je dostrzegać w wielu drobnych sprawach.
Dlatego między innymi nadal dbam o to, by celebrować grudniowe popołudnia tak, jak lubię. Pachną cytryną, mandarynkami, cynamonem. Choinka cieszy oko, świąteczne przeboje cieszą uszy. Podśpiewuję je sobie, fałszując okrutnie, ale kogo to obchodzi? 😉Siadam na chwilę z książką, włączam sobie film. Otaczają mnie światełka - tak bardzo lubię ich subtelny blask!
Odzywam się do tych, którzy są dla mnie ważni.
Jest błogo, nastrojowo, klimatycznie. Tak zwyczajnie, tak po prostu - cieszę się z tego, co mam. Doceniam chwilę.
I wciąż mocno wierzę, że będzie dobrze.
Też staram się ograniczyć dopływ informacji do moich uszu.
OdpowiedzUsuńTo dobre dla głowy!
UsuńGrudzień jest dla mnie bardzo miły. Przygotowania do Świąt dopiero się zaczynają. Jednak prezenty już dawno kupione.
OdpowiedzUsuńPS. Chyba coś tu nie tak : (tydzież śnieżynką).
Dziękuję, poprawiłam 😉 u mnie prezenty już popakowane
UsuńJa też bardzo lubię grudzień i ten przedświąteczny czas. Nie lubię tylko samych przygotowań do świąt, czyli gotowania i pieczenia;)
OdpowiedzUsuńDla mnie te przygotowania też mają swój urok 😁
Usuńoj tak, ta pandemia to jak "Moda na Sukces"... ciągle nowe fale...
OdpowiedzUsuńDrożyzna po prostu przytłacza...
Niestety! Nie jest lekko. Dlatego trzeba szukać dla siebie odskoczni
UsuńJa dla dziecka czasami bywam elfem,ale generalnie drzemie we mnie Grinch - zwłaszcza w tym roku jakoś nie do końca czuję świąteczną atmosferę.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, bywa ciężko w tym roku... Fajnie, że możesz pobawić się w elfa dla dziecka! 😊
UsuńJa staram się dopuszczać tylko do siebie te dobre informacje, w ogóle w grudniu wrzuciłam na taki luz i chcę po prostu odpocząć po dość szalonym roku, pełnym wrażeń :D
OdpowiedzUsuńMam podobnie! Grudzień to taki fajny czas, można odpocząć i nabrać sił na nowe 😊
UsuńNadzieję zawsze trzeba mieć i ja się tym kieruję.
OdpowiedzUsuńTeż się tak staram 😊
UsuńJa niestety czesto jestem grinchem, ale po prostu i mnie spotkalo wiele zlego. Staram sie jednak nie poddawac i probuje myslec pozytywnie:)
OdpowiedzUsuńPotrafię ;) też otulam się bliskimi, dobrymi fluidami, aromatem herbat i przypraw, celebruję bycie tu i teraz. Nawet gdy za miast grudniowego popołudnia jest kwietniowy środek dnia, albo wrześniowy wieczór - każda pora jest dobra, by zadbać o siebie (i teko elfa w środku) :*
OdpowiedzUsuń