NIE MUSISZ BYĆ W ZWIĄZKU, BY BYĆ CZŁOWIEKIEM SZCZĘŚLIWYM
Kiedy świat zalewa fala walentynkowych serduszek, ja niosę Wam dziś treści w odmiennym klimacie. Nie chcę, żeby to było wsadzanie kija w mrowisko, bo hej, walentynki to fajne święto! Każda okazja jest dobra, żeby w nieszkodliwy sposób się pobawić, celebrować coś dla nas ważnego, i to jest OK. Natomiast szum wokół święta zakochanych i cały ten klimat jeszcze mocniej podkreśla dla mnie to, co jakiś czas temu odkryłam i o czym moim zdaniem powinno się głośno mówić. Dlatego zabieram dzisiaj głos i mówię: nie musisz być w związku, żeby być człowiekiem szczęśliwym.
Nasze społeczeństwo bardzo, bardzo mocno gloryfikuje związki i uznaje je za jedyną słuszną, naturalną, normalną drogę życia. Dla wielu osób miłość romantyczna i bycie w związku to gwarancja szczęścia, bez której nie można osiągnąć prawdziwego spełnienia. Zwróćcie uwagę, że takimi obrazami karmi nas kultura już od najmłodszych lat. Jak się kończą bajki? Myślę, że nie będzie wielkim spoilerem i zaskoczeniem, jak zdradzę, że Śnieżka, Kopciuszek czy Śpiąca Królewna odchodzą w stronę tęczy wraz ze swoimi ukochanymi książętami. "I żyli długo i szczęśliwie", pamiętacie? Na pewno pamiętacie. W ten prosty sposób od małego wpaja się nam, że "długo i szczęśliwie" nie jest możliwe bez partnera. Później pałeczkę przejmują filmy romantyczne, i tak to się kręci.
To samo dzieje się na poziomie stricte językowym. Posłuchajcie sami: "we dwoje najlepiej", "on jest sensem mojego życia", "jesteś moim całym światem", "jesteś moją drugą połówką", "bez ciebie byłam pusta, a moje życie niepełne", i tak dalej, i tak dalej. Przekaz wszystkich tego rodzaju zwrotów i wyrażeń jest jednoznaczny - maksymalne wychwalenie i idealizacja miłości romantycznej.
Presja, by znaleźć takiego wymarzonego partnera, by po prostu być w związku, jest ogromna. Wpaja się nam, że życiowym osiągnięciem, celem, sensem jest związek i dziecko. A co z osobami, które w związku nie są? Ach tak, to oni - singlątka. Biedne single. "Jak sobie szybko kogoś nie znajdziesz, to zostaniesz starą panną", "jak się zakochasz, to zobaczysz, co to prawdziwe szczęście"...
STOP! Halo, ludzie! Single to nie jest podgatunek człowieka.
Singiel to nie przegryw życiowy, któremu należy współczuć. Dla niektórych bycie singlem jawi się wręcz jako jakiś najgorszy koszmar, a to po prostu jedna z możliwości stylu życia - tylko tyle i aż tyle. Różne są powody singielstwa: od prozaicznego faktu, że nie znalazło się odpowiedniej osoby do romantycznego układu, a nie chce się zadowalać byle jakim związkiem, byleby był, po świadomą niechęć do wchodzenia w trwałą relację. Obojętnie, jaki by ten powód nie był, to egzystencja w pojedynkę nie jest niczym mniej wartościowym, niż życie w parze. Przede wszystkim definiuje nas mnóstwo rzeczy, a nie tylko status związku. A skoro o związkach mowa, to chciałabym zwrócić uwagę, że rodzajów więzi jest wiele, nie tylko miłość romantyczna. I wiele z nich może dać nam poczucie radości, spełnienia, choćby szczera przyjaźń.
Nieodmiennie zadziwia mnie, że teraz, w XXI wieku, w wielu przypadkach wyjście za mąż uznaje się za największe osiągnięcie kobiety. Powiem tak trochę z przymrużeniem oka, ale zauważcie, że nawet wielkie świętowanie zarezerwowane jest dla tych, którzy łączą się w pary. To o weselach mówi się jak o imprezach życia, a młoda para dostaje wypasione prezenty i gratulacje. Singiel żyje sobie trochę w cieniu, bez takiego fetowania; nie zbiera gratulacji za to, że udało mu się ogarnąć to, to i tamto. A warto pamiętać, że single to twardziele, którzy sami ogarniają rzeczywistość. I choć mają pod górkę np. w kwestiach finansowych, to ogólnie rzecz biorąc w życiu w pojedynkę nie ma nic okropnego. Bycie singielką nie jest niczym strasznym, tylko trzeba uodpornić się na to, że społeczeństwo, otoczenie bliższe i dalsze, prawdopodobnie i tak będzie forsować model szczęścia w postaci związku i co jakiś czas rzuci kłody pod nogi. Ale można sobie z nimi radzić. Życie jest jak sinusoida, na wielu różnych płaszczyznach.
Nie zrozumcie mnie źle - udany związek partnerki to oczywiście fantastyczna sprawa! Absolutnie tego nie neguję. Nie uważam też, że bycie singlem jest lepsze. Ale, co ważne, nie jest też gorsze - a o tym często zapominamy. To po prostu inny, ale również dający radość i satysfakcję sposób na życie. I fajnie byłoby, aby kiedyś w końcu te dwa stany były postrzegane tak samo, bez umniejszania singlom.
Niestety, póki narracja podąża w kierunku związku jako pożądanej oczywistości, a singielstwa jako porażki, póty jest ciężko. Ta presja, ten społeczny przymus "jedynej słusznej drogi", robi moim zdaniem wiele szkód:
- po pierwsze, deprecjonuje inne wartościowe relacje,
- po drugie, rodzi kompleksy i poczucie braku w osobach, które chciałaby stworzyć związek, ale nie znalazły odpowiedniego partnera,
- po trzecie, sprawia, że ludzie tkwią na siłę w kiepskich związkach, bo boją się odejść i żyć w pojedynkę,
- po czwarte wreszcie - powoduje zatracenie prawdziwego "ja". Jesteś w związku i mimo to potrafisz dbać o siebie, doceniać siebie i dostrzegać swoją wartość jako jednostki? Świetnie! Ale znam, przypadki, gdzie niestety wygląda to inaczej.
Warto zwyczajnie zakochać się w sobie, w swoim życiu, a nie przesadnie wierzyć, że romantyczna miłość uszczęśliwia, a partner będzie lekiem na całe zło. Nie będzie. Partner nie jest od tego, by rozwiązywać nasze wewnętrzne bolączki. Co więcej, nikt też nie da nam gwarancji, że dany związek będzie "na zawsze". Dlatego warto mieć w sobie kapitał, by poradzić sobie, jeśli bajkowe "długo i szczęśliwie" się skończy. Pamiętaj - to Ty jesteś dla siebie samego najlepszym, najbardziej wartościowym kapitałem.
Podobnie nie na miejscu są dla mnie słowa "na pewno wkrótce kogoś poznasz". Czyżby wypowiadający był wróżbitą lub potrafił czytać z fusów? Nie, nie każdy ma związek na wyciągnięcie ręki, nie każdego czeka w życiu romantyczna relacja, i to też warto sobie uświadomić.
Bardzo dobrze napisane! Chociaż jestem w związku od 17 lat (z czego 12 po ślubie) to i tak uważam, że niektóre związki czasami generują więcej bólu i problemów, niż szczęścia i spełnienia.
OdpowiedzUsuńFajny artykuł. Dobrze się go czyta.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane! Niech każdy żyje tak, jak mu się podoba. :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, by być
OdpowiedzUsuńszczęśliwym. Jedni potrzebują drugiej osoby, inni cenią niezależność i samodzielność.
Też jestem tego zdania, nie zawsze związek daje szczęście.
OdpowiedzUsuńSamemu też można być szczęśliwym, wiele zależy od nastawienia.
OdpowiedzUsuńNiekiedy samemu jest lepiej ze sobą niż w jakimś związku.
OdpowiedzUsuńPrzepiekne zakończenie, masz rację co do bycia szczęśliwym. Niekoniecznie jest potrzebna druga osoba to fakt. Ja Tobie jednak życzę drugiej połówki i abyś poznała to "szczęście":)
OdpowiedzUsuńDruga osoba niekoniecznie musi dawać nam szczęście.
UsuńFajny artykuł i przepiękne zakończenie! "single to nie osoby z innej planety" i tu się zgodzę w 100 % kochana :)
OdpowiedzUsuńBardzo sie z Tobą zgadzam. Znam wielu singli którzy są bardzo szczęśliwi. Dzis nawet rozmawiałam z jednym, ze nawet nie potrzebuje sexu bo to obrzydliwe. Z drugiej strony znam tez mnóstwo par które łączy tylko małżeństwo socjalno - ekonomiczne, a reszta po latach okazała sie fiaskiem. Najważniejsze to kochać siebie i mieć szacunek do siebie. A jak ktoś znalazł druga połówkę na całe życie - to brawo, tak rzadko sie zdarzają szczęśliwe (naprawdę) związki.
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetny wpis. Pozdrawiam 😍
Samotność to jakiś plan na życie, ale na jak długo?
OdpowiedzUsuńTak jak pisałam Ci na Instagramie, dla mnie ważniejsza jest przyjaźń. Związek może być, ale nie musi. Kochać można, ale nie trzeba być w związku.
OdpowiedzUsuńObecnie jestem na takim etapie życia, że skupiam się na uszczęśliwianiu siebie a nie wszystkich wokoło. Bo wszystkim się nie da dogodzić. Zawsze znajdzie się ktoś, kto skytykuje moje poczynania.
Mam 3 przyjaciółki i przyjaciela, z którym o mało co ostatnio nie zerwał się kontakt. Na szczęście dobrze się zakończyło. Nie potrzebuję nic wielkiego w życiu. Wystarczy mi garstka ludzi, która mnie akceptuje taką, jaką jestem obecnie, w danej chwili. A nie ukrywam, że się zmieniam, ponieważ konsekwentnie przewartościowuję swoje życie :) Asiula, wszystkiego, co najlepsze <3
Warto kochać przede wszystkim siebie i żyć w zgodzie samemu ze sobą.
OdpowiedzUsuńNiezawsze związki są szczęśliwe, osoby bez pary też mogą wieść szczęśliwe życie.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się Twój wpis, jak zwykle sporo cennych przemyśleń.
OdpowiedzUsuńMożna być szczęśliwym samemu i być szczęśliwym we dwoje - różnie się do tego podchodzi :) najważniejsze to wiedzieć czego się chce :)
OdpowiedzUsuńW byciu singlem nie ma absolutnie nic zlego. Lepiej samemu i szczesliwym niz z kims na sile. Spoleczenstwo troche wyciska na nas te normy. "'Musimy" byc w zwiazku, musimy wyjsc za maz mlodo, musimy przed 30stka miec dzieci , itp.
OdpowiedzUsuńBardzo wartosciowy post , fajnie ze go napisalas!
świetny wpis- nie zawsze każdemu jest pisane bycie duo, znam wielu singli i to śa najlepsi ludzie jakimi moge sie otaczać:)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy tekst. Nie ma jednego modelu i schematu na życie. Niech każdy robi tak, jak mu pasuje. : )
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie to napisałaś. Każdy w życiu ma zapisaną pewną historię, którą odkrywa każdego dnia powoli. Niestety dla jednych będzie ona wesoła dla innych smutna. Ale ważne by żyć chwilą i cieszyć się każdym dniem, nie czekać co przyniesie jutro, tylko starać się by to jutro było piękne.
OdpowiedzUsuńTo prawda że nie trzeba być w zwiazku by być szczęśliwym, ba! Bywają związki w których dopiero sie cierpi...
OdpowiedzUsuńJa to zawsze powtarzam, że moim świetnym okresem w życiu. Było wtedy gdy byłam sama ze sobą. Ładnych parę lat, które były naprawdę udane:). Prawda, trudno było ludziom wyjaśnić, że sama nie oznacza tego samego co samotna. Większość miała z tym problem;))
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą. Niech każdy żyje jak chce, a nam nic do tego. Tak samo jest z dziećmi. Nie każdy musi chcieć je mieć.
OdpowiedzUsuńWarto świadomie pobyć singlem, zanim się wejdzie w związek. Świadomie tzn. nie w wieku 14 lat, bo i tak masz niewielki wybór :- ) Ale…. Jeśli już jesteś singlem w tym wieku, w którym oczekuje się od ciebie, że z kimś jesteś , to…. Być świadomym singlem, rozwijać siebie jako człowieka. Nie mówię tu koniecznie o lekcjach rysunku, zumby czy jeszcze jakiegoś innego hobby. Warto pobyć ze sobą, oddać się kontemplacji nad własnym życiem, a nawet medytacji, ja spędzałam czas z Bogiem, by powiedział mi, kim jestem w Nim i jak mam siebie rozwijać, by być dobrą partnerką dla przyszłego męża. I godzić się na niewygodę; że brak seksu, że sama jedziesz na wakacje itd. :- ) To naprawdę procentuje! Tylko, żeby dobrze spędzić ten czas.
OdpowiedzUsuńTymczasem, „A warto pamiętać, że single to twardziele, którzy sami ogarniają rzeczywistość.” – nie uogólniałabym. Nie każdy singiel dąży do dojrzałości :- ) Ale jak powtarzam: warto!