POSKROMIĆ JEŹDŹCÓW POMYSŁOWEJ APOKALIPSY

Człowiek czasami sam sobie utrudnia życie. Weźmy choćby taką sytuację: w naszej głowie pojawia się pomysł. Pomysł na coś naprawdę super, coś dla nas wyjątkowego. Może gdzieś pojechać, może coś zorganizować, może zapisać się na jakieś wydarzenie - przykładów jest mnóstwo. Załóżmy, że akurat mamy ku temu środki finansowe, więc to nas nie ogranicza. Czujemy ekscytację i chęć zakasania rękawów do działania. I wtedy pojawiają się oni: Zwątpienie, Obawa, Strach, Lęk. Niczym czterej jeźdźcy "pomysłowej" apokalipsy próbują sabotować nasze pomysły. Potrafią skutecznie ostudzić zapał, ale moim zdaniem nie warto im się dawać. Hej, uwierz w siebie, uwierz w swój pomysł i... do dzieła! 



Zdjęcie otwierające ten post nie jest przypadkowe (i wcale nie tylko dlatego, że teraz, gdy na dworze -10 stopni, lubię sobie wrócić do cieplejszych dni choćby w ten sposób). To właśnie w sierpniu, spacerując sobie brzegiem mojego ukochanego morza, wpadłam na pomysł zorganizowania akcji "Christie z uśmiechem". Spontaniczna myśl, ale od razu zobaczyłam w tym projekcie potencjał. Szansę na podzielenie się swoją pasją do twórczości Agathy Christie i zbudowania wokół niej fajnego wydarzenia. Leżąc sobie później na plaży, zapisywałam pomysły na ten maraton. I postanowiłam, że jesienią go poprowadzę. 

A później zaczęłam mieć wątpliwości.


Im bliżej było startu akcji, tym większe nachodziło mnie zwątpienie, czy to w ogóle ma sens; czy ktokolwiek weźmie udział. Obawiałam się, że ja się napracuję przy tworzeniu materiałów i treści, a nikt z tego nie skorzysta. 

Zwątpiłam do tego stopnia, że chciałam porzucić ten pomysł. 

Ale w końcu spojrzałam w lustro i powiedziałam sobie: "Do dzieła, dziewczyno! Masz fajny pomysł, więc przestań sabotować samą siebie! Nie ciągnij siebie w dół, tylko do góry! 


I przestań przejmować się tym, co może pójść nie tak! Nikt nie weźmie udziału w Twojej akcji? Trudno, tak czy inaczej nabierzesz kolejnego doświadczenia i może kiedyś spróbujesz ponownie. Ktoś skrytykuje? Trudno, wszystkim się nie dochodzi. Ale jedno jest pewne: jak nie spróbujesz, to się nie przekonasz. Uwierz w siebie!".

Taka szczera rozmowa z samą sobą była mi potrzeba i pomogła. Akcja wystartowała, o czym pisałam W TYM WPISIE

A dzisiaj mogę już stwierdzić, że maraton "Christie z uśmiechem" okazał się moim małym sukcesem. Dołączyło do niego prawie 40 osób, a na Instagramie pojawiło się ponad 100 postów z hasztagiem #christiezusmiechem 😍Przygotowałam kilka recenzji, dyskusję na temat początków przygody z kryminałami Christie, dwie rolki z poleceniami książek, plansze na instastories, zabawę "to czy to", bingo, bitwę okładek i wielki quiz wiedzy o twórczości Agathy. I uczestnicy z tego wszystkiego chętnie korzystali! ❤️ Akcja poniosła się piękną falą. 

Dzisiaj jestem dumna, że udało mi się stworzyć przyjazną przestrzeń do rozmów o twórczości Królowej Kryminału, do dyskusji i wymiany poglądów. A pozytywny odbiór akcji i komentarze na jej temat, w tym chęć powtórki w przyszłości, naprawdę dodały mi skrzydeł 😍

Tutaj część z tych bardzo budujących słów, jakie otrzymałam:





Tego wszystkiego by jednak nie było, gdybym się ugięła Czterem Jeźdźcom Pomysłowej Apokalipsy. Teraz jeszcze bardziej cieszę się, że się nie poddałam i dałam sobie szansę.


I właśnie o takie dawanie szansy tutaj chodzi. Lęk przed działaniem i zrobieniem czegoś dla nas nowego jest naturalny. Ale szkoda, żeby blokował nasz rozwój, nowe doświadczenia i po prostu fajne chwile. Można sobie zwizualizować, co się stanie, jeśli coś nie pójdzie tak, jak najbardziej byśmy chcieli. Koniec świata, niebo spadnie na głowę? No nie. A na koncie zawsze będzie coś nowego, co może kiedyś przyda się przy innej okazji. Polecam też przestać rozpatrywać różne opcje w kategorii porażki. Skoro się próbuje i się stara, to to nie jest porażka, niezależnie od efektu końcowego. 

Warto zagłuszać wewnętrznego samokrytyka i uwierzyć w to, że potrafimy zdziałać coś pozytywnego. 
Jeśli my sami w siebie nie uwierzymy, to nawet wsparcie innych ludzi nie załatwi sprawy. 


Moim zdaniem sedno tkwi w naszych głowach, a wiem, co mówię, bo jestem (albo raczej byłam) mistrzynią w podkopywaniu poczucia własnej wartości. Dużo już się u mnie zmieniło pod tym względem, na szczęście, więc dobrze wiem, że warto. Warto próbować i działać, warto być dla siebie przyjacielem, warto doceniać siebie i nie umniejszać swoim zdolnościom, pomysłom, wartościom, działaniom.


A jeśli choć jedna osoba po przeczytaniu tego wpisu poczuje taką pozytywną energię, jaką czuję teraz ja, to uśmiechnę się jeszcze mocniej :) 



Komentarze

  1. Ależ piękne i optymistyczne zdjęcie! Od razu człowiekowi jest lepiej na sercu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Uśmiech ułatwia życie. Wiele trudnych sytuacji można nim rozładować.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja akurat od dawna nie dopuszczam do siebie lęku i zwątpienia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Brawo!! Widac po twarzy,że jesteś wspaniałym człowiekiem:) Monika F

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest ogrom racji w tym co napisałaś. Chyba czasem powinnam wziąć sobie to do serca. Anne 18

    OdpowiedzUsuń
  6. Wstyd się przyznać, bo czytam bardzo dużo, ale jeszcze nigdy nie czytałam nic Agaty Christie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żaden wstyd :) ale gorąco zachęcam do zmiany tego stanu :D

      Usuń
  7. Czasem potrzeba nam nawet nie tyle kroku, co odwrócenia myśli we właściwą stronę, aby pokonać wątpliwości i lęki. Izabela Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnie, że ta akcja cieszyła się takim zainteresowaniem odbiorców.

    OdpowiedzUsuń
  9. Trzeba umieć wierzyć w siebie w swoje możliwości.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witam Cię na moim blogu! Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostawisz ślad po sobie w postaci komentarza.

instagram @pisanezusmiechem