MARIONETKI, WSZĘDZIE MARIONETKI... PATRONACKA RECENZJA NOWEGO THRILLERA SYLWII BIES
Oglądałam kiedyś film, który bardzo mocno wybrzmiał w mojej nastoletniej wówczas duszy, gdy mogłam identyfikować się z jego bohaterami. Jedna z przedstawionych tam historii szczególnie mnie poruszyła - a była to historia chłopca u progu dorosłości, który odkrył w sobie pasję do aktorstwa, lecz rodzice nie chcieli o tym słyszeć. Wywierali na nim wielką presję, chcąc zbudować mu życie pod ich dyktando. Do dziś pamiętam dramat tego młodego człowieka, w koronie Puka na głowie, po tym, jak dał brawurowy występ marzeń. Ten człowiek, bohater "Stowarzyszenia Umarłych Poetów", nazywał się Neil Perry. I myślę, że dobrze by się zrozumiał z Julią i Agnieszką, bohaterkami "Marionetki".
Sylwia Bies w swoim najnowszym thrillerze pochyla się nad problemami nastolatek, w bardzo wiarygodny i dający do myślenia sposób przedstawiając motyw dojrzewania, szukania swojego miejsca, budowania tożsamości. Dwie dziewczyny ze skrajnie różnych środowisk niespodziewanie znajdują tu wspólny język, połączone poczuciem niesprawiedliwości, osamotnienia i niezrozumienia przez świat. Problemy, jakie zrzucają na ich barki dorośli, mogą zarówno przygnieść, jak i rozpalić niebezpieczne pragnienie zemsty. A przecież ogień w sercach potrafi przynieść zgubę...
"Marionetka" to thriller z najwyższej półki - Sylwia serwuje klimatyczną, pełną napięcia i zaskoczeń lekturę dla miłośników tego gatunku, z takimi autami, jak dwie linie czasowe, perspektywy różnych postaci, wartka akcja, wychodzące na jaw sekrety. Już pierwszy rozdział, w którym odnajdujemy zwłoki młodej kobiety, wciąga w wir wydarzeń, a to zaledwie początek emocjonującego starcia, jakie przyjdzie nam stoczyć u boku bohaterów tej historii.
Jest tu jednak jeszcze coś więcej, bowiem autorka znakomicie wykorzystuje topos theatrum mundi, interpretując go w bardzo współczesny, lecz absolutnie uniwersalny sposób. W efekcie powstała przyprawiająca o ciarki na plecach opowieść o kłamstwach i manipulacji, o teatrze życia. Gorzkie obrazy z "Marionetki" przestrzegają przed tym, do czego może doprowadzić zgoda na bycie właśnie kukiełką lub też próba pociągania za różne sznurki, próba zabawy w stwórcę decydującego już nie tylko o sobie, ale i o innych. Świat jawi się tu jako teatr, w którym przedstawienie musi trwać, a ludzie przywdziewają maski, skrzętnie ukrywając różne brudy. To swoiste ostrzeżenie przed życiem pod dyktando innych.
Szczególnie wyraziście Sylwia demaskuje w "Marionetce" iluzję amercian dream na naszym polskim podwórku. Ten popularny slogan oznacza doznanie szczęścia poprzez ustawienie sobie codzienności, założenie rodziny, stworzenie "domu marzeń", spełnienie w życiu osobistym według ogólnie przyjętych i propagowanych w społeczeństwie norm. Powieść Sylwii obrazuje ułudę tego hasła, obalając tym samym mit rodziny idealnej. Niejednokrotnie za drzwiami tych perfekcyjnych domów rozgrywa się prawdziwy dramat... Do dramatu mogą też doprowadzić kłamstwa w tak zwanej dobrej wierze, niedomówienia i zwyczajny brak szczerości między domownikami. Autorka w przejmujący sposób ukazała, jak dorośli popełniają błędy, krzywdząc swoich wychowanków i sprawiając, że spirala krzywdy kręci się dalej.
Nie przepadam za taka tematyką książek , ale tak opisujesz fajnie,że zainteresowała mnie ta książka:)
OdpowiedzUsuńMonika F
Mam dokładnie tę samą myśl :D Świetna recenzja, chociaż nie mój klimat książkowy :)
UsuńMiło mi to czytać ❤️
UsuńRecenzja zachęca do przeczytania książki. I tak właśnie zrobię
OdpowiedzUsuńCieszę się! Udanej lektury
Usuń