POZWÓL SOBIE TO ODKRYĆ!

Gdybym miała wskazać jedną z kwestii, których wypracowanie dało mi najwięcej dobrego, byłoby to podejście do różnego rodzaju relacji międzyludzkich i mój sposób reagowania na czyny innych ludzi. I o tym temacie w zasadzie można by było napisać książkę, ale póki co niech to będą krótkie formy blogowych wpisów. Dziś jeden z nich. Zapraszam do lektury!



Życie łączy nasze ścieżki ze ścieżkami rozmaitych ludzi. Każda z takich historii może być inna, każda znajomość ma swoje tempo, cechy, warunki rozwoju. Problem robi się zwykle wtedy, gdy chęci obu stron zaczynają się rozjeżdżać i zwyczajnie nie idziemy już w tym samym kierunku. Albo też wtedy, gdy ktoś, komu wiele razy na tej jego ścieżce pomagaliśmy i wyciągaliśmy przyjazną dłoń, nagle się od nas odwraca. Nie musi wcale robić czegoś specjalnie bolesnego, niewłaściwego, byśmy i tak poczuli się odtrąceni, nieważni; byśmy mieli poczucie, że "to niesprawiedliwe", "jak on/ona mógł/mogła". 

Na przestrzeni lat przechodziłam przez podobne sytuacje. Przeżywałam rozczarowania, opłakiwałam zakończone znajomości; wyrzucałam sobie, że pewnie coś zrobiłam źle, skoro ktoś już nie chce przy mnie być, lub też smuciłam się, że jak to tak możliwe - tyle dałam od siebie, a dostałam takie potraktowanie?

Piszę o tym już w czasie przeszłym, bo na szczęście (dla własnego komfortu psychicznego) przerobiłam w swojej głowie pewne sytuacje i podejście do relacji, dzięki czemu jest mi... po prostu łatwiej. Bez brania na swoje barki odpowiedzialności za innych, bez tracenia energii i przejmowania się tymi, którzy na moją uwagę nie zasługują. Banalne, ale prawdziwe - liczy się jakość, a nie ilość bliskich osób.  

Pewnie, że to boli, gdy zawodzą cię osoby, którym pomagałaś. Tyle że nie mamy na to wpływu - nie mamy wpływu na czyjeś zachowanie. Mamy natomiast wpływ na to, co my sami zrobimy w danej sytuacji. I doświadczenie nauczyło mnie, że lepiej jest odpuścić, niż pielęgnować w sobie urazę, ból i poczucie niesprawiedliwości. One tak naprawdę nic nie zmienią - nie sprawią przecież, że ktoś tam się zreflektuje i coś zmieni (zresztą czy takie wymuszone zmiany smakowałby dobrze?). Człowiek taplający się w swoim bólu i smutku trochę właśnie tonie w bagnie, a przecież lepiej poczuje się na trawie i świeżym powietrzu, mogąc oddychać swobodnie. Po co więc tkwić w tym bagnie i nie dawać sobie szansy na ruszenie do przodu?


Jest tutaj jeszcze jeden istotny aspekt - tak, jak my nie mamy wpływu na czyny innych ludzi, tak i ci ludzie nie mają władzy nad nami. Ich postępowanie wobec nas, ich słowa i zachowania nie definiują nas, nie świadczą o naszej wartości. To jest niezmiernie oczyszczająca świadomość. 

Skoro więc ktoś odchodzi, skoro potraktował nas tak, że ciśnie nam się na usta "jak on/ona mógł/mogła" - to pozwólmy mu odejść, nie rozpamiętujmy jego zachowania i nie bierzmy tego do siebie. To ten ktoś będzie patrzył na siebie w lustrze ze świadomością (lub nie - ale to nie nasz problem) swoich czynów. To już nie nasz problem. 

A my skupmy się na sobie! Bądźmy dla siebie dobre i wyrozumiałe. Bądźmy dla siebie wsparciem, a nie krytykiem. 


Pamiętaj- w Twojej głowie jest Twoja siła, Twoje źródło szczęścia i Twój najlepszy przyjaciel, serio! Pozwól sobie to odkryć. 




Komentarze

  1. Myślę, że dla wielu osób takie podejście jest bardzo trudne i nie wyobrażają sobie, żeby żyć w taki sposób. Na szczęście ja się do nich nie zaliczam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że to jednak nie jest takie łatwe jak o tym piszesz. Ludzie różnie reagują na emocje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale nie twierdzę, że to jest łatwe. Ba, wręcz przywołam swoje lata trudnych przeżyć. To jest praca wykonana w głowie i mnóstwo doświadczeń ❤️

      Usuń
  3. To niestety prawda, że nie mamy wpływu na cudze zachowanie, ale często bardzo trudno je zignorować.

    OdpowiedzUsuń
  4. Relacje są bardzo ważne w życu człowieka zarówno zawodowym jak prywatnym

    OdpowiedzUsuń
  5. Warto przez cały czas pamiętać o tym, że inni ludzie nie mają władzy nad nami.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witam Cię na moim blogu! Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostawisz ślad po sobie w postaci komentarza.

instagram @pisanezusmiechem