ZADBAĆ NALE-ŻYCIE

Jeśli szukacie dobrej, wartościowej powieści romantyczno-obyczajowej, która zawiera mądre, uniwersalne przesłanie, to "Aplikacja na miłość" jest właśnie dla Was. Denise Williams napisała książkę, w której zapewne niejedna czytelniczka odnajdzie coś dla siebie. Jest zabawnie, jest wzruszająco, jest życiowo i prawdziwie, a przekaz o tym, jak szkodliwy jest body shaming i jak ważne jest wypracowanie komfortowej relacji z samą sobą, stanowi prawdziwą perełkę tej historii. 


Britta to dziewczyna plus size, dość często patrząca na siebie w lustrze przez pryzmat kompleksów, a przy tym szalenie ciepła, błyskotliwa i zdolna. Aspiruje do bycia dziennikarką z prawdziwego zdarzenia, a przepustką do awansu ma być projekt opisujący korzystanie z popularnej aplikacji o zdrowym stylu życia, FitMi. Kobieta, która do tej pory ograniczała aktywność fizyczną do podbiegnięcia do autobusu, zakłada więc konto i trafia pod trenerskie skrzydła Wesa, który akurat ma sporo stresów w życiu prywatnym i zawodowym. Choć miało być, jak zwykle - profesjonalny, "suchy" kontakt między klientką i trenerem - wymiana wiadomości między Brittą a Wesem szybko zaczyna iskrzeć od humoru, życzliwości i troski, stając się ważnym punktem dnia dla każdego z nich... 


Perypetie Britty i Wesa zostały spisane wdzięcznym piórem autorki, która z niebywałą lekkością skonstruowała historię miłosną wolną od spektakularnych fajerwerków, a za to to przepełnioną czułością i prawdziwą sympatią do bohaterów. W posłowiu Denise napisała, że "trudno nie lubić Wesa i Britty", i ja się z tym w pełni zgadzam. To postacie, które choć fikcyjne i w dodatku wrzucone w amerykańskie realia, zdają się być nam bliskie jak znajomi z prawdziwego świata. I choć sedno ich losów jest znane właściwie od początku, to autorka zadbała o przedstawienie opowieści w intrygujący sposób, z ciekawym drugim planem, np. dotyczącym zawodowych spięć i ambicji. 


Najsilniej wybrzmiewa tu jednak idea ciałopozytywności. "Aplikacja na miłość" to wspaniałe zwrócenie uwagi na tę kwestię; to krzepiąca dla duszy lektura przypominająca o tym, że jesteśmy piękne takie, jakie jesteśmy - bez znaczenia, czy mamy tych kilogramów mniej, czy więcej. Britta, która stopniowo uczy się myśleć o sobie z czułością i czuć się coraz atrakcyjniej we własnej skórze, to reprezentantka wielu kobiet, w tym mnie. Jeśli czytacie mojego bloga dłużej, to na pewno zwróciliście uwagę, że poruszam tu takie tematy. Uważam, że warto to robić, a droga do samoakceptacji - choć bywa wyboista - jest jedną z ważniejszych życiowych dróg. Dlatego też doceniam przekaz "Aplikacji na miłość", doceniam kreację głównej bohaterki - w cieple tego przesłania można się ogrzać i nabrać sił. 


A siła jest w tej lekturze istotnym aspektem. Autorka sportretowała kobietę, która powoli odnajduje w sobie jej pokłady, zaczynając doceniać siebie i swoje zasoby. Po latach życia z piętnem bombardujących zewsząd kanonów i standardów, dyktowania przez innych tego, jak powinna wyglądać relacja z ciałem - nie jest to łatwe zadanie. I jestem przekonana, że wiele osób stąpających po niepewnym gruncie kompleksów wie, o jakim trudzie tu mowa. 



Dlatego czytając o przemyśleniach Britty i sytuacjach, jakie ją spotykały, czułam wiele emocji i bardzo mocno jej kibicowałam. Stała się dla mnie koleżanką, którą chciałabym przytulić - tak, jak sama czasami potrzebuję przytulenia i dobrego słowa. I byłam z niej dumna - tak, jak jestem dumna z siebie. Obie mamy za sobą wiele kroków ku zdobywaniu pewności siebie. ❤️

Gorąco zachęcam, byście i Wy Brittę poznali! Może przypomni Wam Was samych, może skojarzy się z kimś innym, może będzie inspiracją i motywacją. A nawet, jeśli nie, to i tak dostaniecie świetną powieść o miłości, idealną do rozgrzania serca i uśmiechu. Książkę o tym, jak ważne jest poczucie własnej wartości i że ta wartość absolutnie nie zależy od innych ludzi. Książkę o tym, jak przekraczać granice, słuchać siebie, nie poddawać się. Iść do przodu wyprostowana, bez chowania się po kątach, za to z radością sięgając po marzenia.

 "Aplikacja na miłość" to afirmacja zaopiekowania się sobą, wyrozumiałości, sympatii do samego siebie. Pamiętajcie, że tę jedną jedyną relację mamy na dosłownie całe nasze życie - dbajmy więc o nią naleŻYCIE 😊❤️

Komentarze

  1. Ja też pewnie bym jej kibicowała. Lubię tego typu książki, a jej okładka jest rewelacyjna.

    OdpowiedzUsuń
  2. chętnie sięgnę po tą książkę

    OdpowiedzUsuń
  3. Zastanawiające, jak długo czasem przebiega proces samoakceptacji, takiej naturalnej i pełniej, uniezależnionej od opinii innych. Izabela Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  4. super, muszę poszukać tej książki, wygląda na idealną pozycję dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  5. Rzadko sięgam po tego typu literaturę - ale skoro rekomendujesz tę książkę jako perełkę to może się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ogólnie zawstydzanie jest toksycznym zachowaniem

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie słyszałam o niej wcześniej, choć tam trochę uczulenie na portale randkowe i inne tego typu aplikacje sama powieść wydaje się interesująca.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dawno nie czytałam babskich książek, kiedyś w powieściach romantycznych się zaczytywałam, teraz jakoś ciągnie mnie ku biografiom

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witam Cię na moim blogu! Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostawisz ślad po sobie w postaci komentarza.

instagram @pisanezusmiechem